Poniedziałek, 20 listopada 2006
Po Frankfurcie
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru182
Od 58. frankfurckich Międzynarodowych Targów Książki upłynęło już sporo czasu. W prasie, tradycyjnie, ukazała się stosowna liczba krótkich sprawozdań i jeszcze krótszych zdawkowych komentarzy podobnych w treści do ubiegłorocznych. Odnieść można wrażenie, że frankfurckie spotkania z książką nie budzą już jakichś nadmiernych emocji, nie prowokują do pytań o stan polskiej literatury na tle europejskim czy światowym. A jest o co pytać, i to w rozmaitych kontekstach, czasami daleko szerszych od tych, które dotyczą jedynie branży książkowej. Przy okazji targów były one w tym roku szczególnie istotne. Wszak w związku z tzw. aferą kartoflaną wywołaną przez „Die Tageszeitung” Polska stała się bohaterem mediów, uznających kwestię budowania pozytywnego wizerunku naszego kraju w Europie za ważną i wartą analizy. Nie ma co udawać: w kraju bociana, żubra (i żubrówki), bigosu, ślicznego hydraulika, oscypka i „latawca” urzędowo zadekretowanego przez MSZ jako obowiązujące logo, a więc w kraju ciągle podstawowych motywów, z których usiłujemy sklecić ładne oblicze Polski, jedynie literatura, a zwłaszcza poezja, wydawały się dotychczas znakiem szczególnym, szlachetnym, który z dumą możemy obnosić po salonach i ulicach świata w przeświadczeniu, że za to będą nas kochać. To jednak pobożne życzenia i w zasadzie dobrze będzie, jeśli pogodzimy się z może zbyt jednoznacznie brzmiącą, ale jednak uzasadnioną tezą, że świat naszej literatury nie potrzebuje lub – łagodniej – że potrzebuje jej w stopniu niewielkim. W każdym razie nasze wyobrażenie o tym, iż Europa i Świat postrzegają nas przez pryzmat bogatego literackiego zagłębia, jest nieprawdziwe i nie widzę powodu, żeby przynajmniej od czasu do czasu nie przypominać tego głośno. Frankfurckie targi to miejsce różne dla różnych rynków książki. Inne są dla przedstawicieli wielkich stref językowych z językiem angielskim na czele, a inne dla przedstawicieli tzw. małych języków. O ile ci pierwsi targi traktują jedynie jako miejsce handlu prawami autorskimi oraz miejsce towarzyskich spotkań ludzi współpracujących ze sobą przez Internet, faks i telefon, o tyle ci drudzy są tam po to, żeby się zaprezentować, coś kupić, niewiele sprzedać, a przede wszystkim pooglądać i posłuchać, co u innych. Nic w tym zdrożnego! Problem jest tutaj: frankfurcki tygiel, będący swoistą miniaturą świata, rządzi się od lat tym samymi prawami, zgodnie z którymi „wymiana towarowa” słowa drukowanego przebiega raczej w jednym kierunku. Oczywiście z wyjątkami; nie na tyle jednak licznymi, żeby odwrócić lub zrównoważyć kierunek nurtu. Dla Polski wymiana ta najlepiej przebiega z Niemcami, ale i w tym przypadku dysproporcje są znaczne. Rocznie nasi wydawcy kupują od swoich kolegów zza Odry prawa do około 400 tytułów, zaś sprzedać im są w stanie dziesięciokrotnie mniej. W najlepszym roku 2000, kiedy wystąpiliśmy nad Odrę w roli gościa honorowego, Niemcy kupili prawa do stu tytułów; do tej liczby nigdy później nawet się nie zbliżyliśmy. Oczywiście, niemieckiemu czytelnikowi znana jest proza Stasiuka, Pilcha, Szczypiorskiego, Nurowskiej, także pisarzy starszej generacji – z Lemem, Różewiczem, Miłoszem, Mrożkiem, a najbardziej popularny jest bez wątpienia Ryszard Kapuściński. Ale po pierwsze: niewielu jest odbiorców tej literatury (o czym świadczą niskie nakłady), a po drugie: funkcjonuje ona na tamtejszym rynku w nie najbardziej reprezentatywnych wyborach. …
Wyświetlono 25% materiału - 495 słów. Całość materiału zawiera 1982 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się