środa, 21 września 2022
ROZMOWA Z DOROTĄ DUDĄ, BYŁĄ WICEPREZES LIBER S.A., INICJATORKĄ PROJEKTU AUTORZY KSIĄŻEK W OBIEKTYWIE
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeruBiblioteka Analiz nr 577 (17/2022)

Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! Od 1 września podjęłaś nowe wyzwanie – projekt pod nazwą Autorzy Książek w Obiektywie.
Dziękuję bardzo!

Ten dzień przejdzie do historii polskiego rynku książki. Dorota Duda porzuca dystrybucję książek, z którą związała swoje życie zawodowe.
Z rynkiem książki jestem związana bardzo długo i wcale go nie opuszczam. Zmieniam jedynie formę działalności.

Co spowodowało taką decyzję?
To długa historia. Prawie trzy lata temu wpadłam na pewien pomysł, który był dedykowany firmie, w której pracowałam – Liber SA. Jak wiesz, Liber zajmuje się dystrybucją książek i ma kilkunastu wydawców na wyłączność. Ja szukałam sposobów na to, aby poprawić rozpoznawalność i sprzedaż książek tych wydawnictw. Pomyślałam więc, że warto postawić na promocję autorów. A ponieważ moją największą pasją jest fotografia, zaczęłam od sesji wizerunkowych, do których dodawałam wywiady z autorami. Projekt pomału się rozwijał, aż w końcu zaczął ode mnie wymagać coraz większej uwagi i cennego czasu.

Którzy autorzy znaleźli się wówczas w twoim obiektywie?
Pierwsza była Joanna Jax, potem Agnieszka Kruk, następnie Wioletta Piasecka oraz Stefan Darda (wywiad bez sesji). Potem w naszym obiektywie pojawili się autorzy również z innych wydawnictw.

W „naszym” – czyli nie działałaś sama?
Praktycznie od początku wspierała mnie moja koleżanka Marytka Czarnocka, również fotografka i tak jak ja związana od lat z rynkiem książki. Kiedy po raz pierwszy wybierałam się na sesję i powiedziałam, że jadę do Olsztyna na spotkanie z Joanną Jax, zapytała: „A mogę jechać z tobą?”. Oczywiście zgodziłam się i tak to się zaczęło.

Czy to była dodatkowa usługa dla wydawców?
Nie. Choć takie były moje plany na przyszłość, ale formuła nie sprawdziła się u dystrybutora, więc nie zaproponowałyśmy dodatkowych usług wydawcom.

I?
Przyszła pandemia.

Ale nie zarzuciłaś projektu?
Nie, wkręciłyśmy się obie i zaczęło nas to nawet bawić. Marytka zajęła się organizacją spotkań autorskich. Zaczęli się do nas zgłaszać autorzy na sesje i wywiady, a wydawnictwa zlecały nam spotkania autorskie, reportaże fotograficzne z różnych imprez: festiwali, targów i spotkań autorskich.
A gdy minęło już dwa i pół roku, stwierdziłam, że skoro formuła nie sprawdziła się w Liberze, to może powinnam to zrobić sama? Wierzę, że wszystko w życiu jest po coś, zatem postanowiłam posłuchać głosu serca, pójść za pasją, a w mojej głowie natychmiast zaczęła tworzyć się szersza wizja projektu, niż planowałam na początku.

A jaka to była ta pierwsza wizja?
Sesje fotograficzne, wywiady, recenzje i spotkania autorskie.

A teraz?
Oprócz tego, co wymieniłam, oferujemy tworzenie stron internetowych, projekty graficzne (jak np. projekt okładki, banery), prowadzenie stron w mediach społecznościowych. Tak naprawdę możemy stać się zewnętrznym działem marketingowo-promocyjnym dla wydawcy, który albo chce outsourcować te działania, albo możemy go wspomóc w jakimś konkretnym wycinku, np. przy promocji wybranych autorów. Niebawem zaoferujemy również szkolenia, np. jak prowadzić fanpage.

Ile obecnie osób zaangażowanych jest w projekt Autorzy Książek w Obiektywie?
Całkiem sporo. Mamy zaprzyjaźnione dziennikarki, które prowadzą spotkania autorskie, grafika, specjalistę od stron internetowych, specjalistki od social mediów, przedstawiciela handlowego, recenzentów. Zespół się powiększa.

Wspomniałaś o spotkaniach autorskich. Widzę, że sama też prowadzisz rozmowy z autorami, odbywają się one online…
Pewnie myślisz o projekcie Autorski Kwadrans. Kiedyś miałam dwuletni epizod dziennikarski, pracowałam w radiu i chyba to wspomnienie zachęciło mnie do stworzenia tego programu. Faktycznie odbywa się online, w każdy wtorek o godz. 19, na fanpage’u na Facebooku Autorzy Książek w Obiektywie. Nazwa sugeruje co prawda krótką formę i rzeczywiście rozmowy są dosyć krótkie, ale nie aż tak krótkie, zwykle trwają ok. 30 minut. Z moimi gośćmi (autorami książek) rozmawiam o ich życiu, sukcesach, porażkach, książkach, a także o ich pasjach i marzeniach. Zainteresowanie programem jest bardzo duże, a kalendarz mamy już zajęty do końca listopada.
Organizujemy także spotkania autorskie, które odbywają się w Warszawie przy ul. Targowej 32, w Praskim Centrum Aktywności „Kocham Pragę”. Te spotkania prowadzone są w formie hybrydowej – stacjonarnie ze streamingiem. Teraz, gdy zaangażuję się w projekt na 100 proc., będzie tych wydarzeń na pewno dużo więcej.

Ta działka dotychczas nie była twoją specjalizacją. Podobnie jak działalność w social mediach. Angażując się w promocję, tak naprawdę wchodzisz w nowe buty…
Trochę tak. To wymagało sporo nauki. Brałam udział w różnych kursach specjalistycznych. Teraz też jestem w trakcie profesjonalnego kursu dla marketerów. Staram się nabywać nowe umiejętności, które będę mogła wykorzystywać w swojej działalności.

To oczywiste, że jesteś na Facebooku i Autorzy Książek w Obiektywie też. Instagram również nie jest ci obcy. Ale Dorota Duda działa również na TikToku…
Ale tam jest tylko moje prywatne konto. Na razie testuję to narzędzie, żeby móc je wykorzystywać do zawodowych celów. Media społecznościowe bardzo się od siebie różnią, mają innych odbiorców i wymagają innego contentu. W wielkim skrócie można powiedzieć, że na Facebooku zamieszczamy filmy, zdjęcia i dłuższe treści (jak recenzje czy fragmenty książek), ludzie chętnie je czytają, potrzebują ich. Na Instagramie bardzo istotne są grafiki oraz filmy – reels, tu mamy mniej miejsca na treści, trafiamy również do młodszej grupy odbiorców niż na Facebooku, a TikTok to bardzo szybkie, ale też ważne, dynamicznie rozwijające się medium. A ja się tam dobrze bawię!

Jak długo zajmujesz się fotografią? Bo to hobby traktujesz bardzo poważnie. Wiem, że jesteś w stanie wsiąść w samochód i pojechać w Bieszczady, żeby zrobić piękne zdjęcia nocnego nieba, nie bacząc na komary…
W nocy na szczęście ich nie ma! O godz. 22 idą spać.

Całe szczęście! To jak to jest z tą fotografią? Jesteś samorodnym talentem?
Aż tak nie mogę o sobie powiedzieć, ale z pewnością od zawsze interesowałam się fotografią, byłam etatowym fotografem rodzinnym i aparat towarzyszył mi wszędzie. Robiłam zdjęcia i były one w porządku, ale nic ponad to, a ponieważ oglądałam mnóstwo dobrych zdjęć, to w pewnym momencie pozazdrościłam zawodowcom i zapisałam się na pierwsze warsztaty. Tak to się zaczęło. Fotografię nocną uwielbiam, ale jest ona trudna i najbardziej wymagająca, ponieważ niecodziennie można fotografować niebo. Żeby uwiecznić Drogę Mleczną, trzeba wybrać dobry czas (okolice nowiu Księżyca), trafić na dobrą pogodę i jeszcze wyjechać do miejsc, które są mało „zanieczyszczone” światłem. Jak Bieszczady, a jeszcze lepiej na Teneryfę czy do Afryki.

Wyczuwam w tej odpowiedzi, że masz jeszcze jedno hobby, a mianowicie podróże…
Tak naprawdę to jest to moje największe marzenie. Podróżować i fotografować. Nocą gwiazdy i galaktyki, a w dzień ludzi! Lubię uchwycać emocje.

A fotografowanie ludzi do łatwych zajęć nie należy. Jak sobie radzisz z mało fotogenicznym modelem czy modelką?
Tu sprawdza się charakter i zdolności komunikacyjne fotografa. Trzeba przekonać modela do siebie i do pewnych działań, rozluźnić go. Poszukać najlepszych momentów i ustawień, a to wymaga trochę czasu. Na ogół najlepsze zdjęcia wychodzą pod koniec sesji, kiedy lody są przełamane i zaczynamy się bawić.

Wróćmy do projektu Autorzy Książek w Obiektywie. Twoja oferta skierowana jest zarówno do wydawców, jak i autorów. Czy debiutant lub początkujący self-publisher może liczyć na twoje wsparcie?
Oczywiście, że tak. Bardzo nas interesuje self-publishing. Dużo możemy razem zrobić.

W kwestii dystrybucji też możesz udzielić porady?
Znam wszystkich dystrybutorów i wiem, do kogo się zwrócić. Mogę coś zaproponować, ale to oni – dystrybutorzy – decydują, czy przyjmą książkę do sprzedaży, czy nie.

Planujesz również obecność na targach książki jako wystawca?
Ponieważ mamy już przedstawiciela handlowego, to wiem, że wydawcy oczekują od nas, żebyśmy reprezentowali ich na targach. Do tej pory o tym nie myślałam, ale mam doświadczenie, to była także moja rola w Liberze, więc nie wykluczam w przyszłości i takich działań, choć to nieco wykracza ponad moje pierwotne plany.

Czy już pracujesz nad zleceniem dla wydawców?
Na razie realizujemy pojedyncze zlecenia. Dziś, gdy rozmawiam z tobą, to jestem dopiero drugi dzień w nowej pracy. Ale oczywiście przygotowuję oferty, prowadzę rozmowy, opracowuję koncepcję realizacji działań.

Duże wydawnictwa kierują działania promocyjne głównie na swoje największe gwiazdy, na znane nazwiska. Ty, za pośrednictwem swojej agencji promocji autorów, możesz ich wesprzeć przy tych mniej znanych twórcach…
Znam wydawców, którzy w ogóle nie inwestują w promocję, wydają książki i przekazują je do dystrybucji, licząc na to, że dystrybutor cały nakład sprzeda. Ale jak to zrealizować, gdy nazwisko autora jest mało znane, do tego on sam nie robi nic wokół własnej książki? Są autorzy, którzy nie zdają sobie nawet sprawy, że ich nazwisko to marka osobista, nad którą trzeba pracować.

I wy wtedy możecie im pomóc?
Tak. Bo nic samo się nie wydarzy. Chyba że ktoś ma niesamowite szczęście albo porusza bardzo ciekawy czy kontrowersyjny temat. Ale wielu autorów pisze po prostu z potrzeby serca czy z fantazji. I jak tu się przebić, gdy podobnych książek jest na rynku wiele? To wymaga ciężkiej pracy. Szczególnie w social mediach. Trzeba wiedzieć, jak tworzyć angażujące treści, o jakich porach je zamieszczać itp.

Ale czy media społecznościowe sprzedają książki?
Sprzedają, choć myślę, że zbyt mało do oczekiwań, ale jednak media społecznościowe działają promocyjnie. Sklepy internetowe sprzedają to, co klienci znają albo gdzieś już widzieli, usłyszeli. Tu trzeba więc działać wielotorowo. Kiedyś było dużo łatwiej, bo funkcjonowało wiele księgarń, które były miejscem ekspozycji książek. Tam autorzy się pokazywali, ich książki były bardziej widoczne, chociażby na stołach z nowościami czy promocyjnych. Ale księgarń jest coraz mniej i marketing w większości przeszedł do netu.

Czy masz na rynku konkurencję?
Są różne agencje promocji czy agencje literackie, ale wydaje mi się, że firmy o identycznym profilu na rynku nie ma.

W jakiej kondycji zostawiłaś spółkę Liber?
Dobrej. Cały rynek odnotowuje w tej chwili spadki sprzedaży. Ale Liber, wszystko na to wskazuje, zamknie rok wyższym obrotem niż rok wcześniej. Może nieco mniejszym niż planowany, ale powinien być wzrost.
Oczywiście moje odejście wywołało w firmie małe zamieszanie. Inaczej trzeba będzie poukładać i zorganizować pracę. Ale wiem, że prezes Marcin Nowak uwielbia wyzwania i myślę, że dobrze sobie z tym poradzi. Idzie zmiana, idzie coś nowego. Zmiany są potrzebne.

To na pewno! Bez wyzwań byłoby nudno. A jak oceniasz aktualną sytuację na rynku?
Niestety znikają z rynku kolejne księgarnie. Rosnące koszty stałe są dla nich nie do przeskoczenia. Marże są, jakie są, a obroty nie rosną. W tej chwili mamy taką sytuację, że sprzedaż ilościowa książek spada, a utrzymuje się poziom sprzedaży – wyłącznie przez podwyżki cen detalicznych. Książki bardzo mocno podrożały. I to odczuwają klienci. Obserwowałam to na Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Tam jest wyjątkowa publiczność, wyjątkowi, „hardcorowi” czytelnicy. Oni kupują i kupować będą, ale ceny książek w tym roku ich bardzo zaskoczyły. Ale wiemy, z czego to wynika: wzrost cen papieru, drukarnie podnoszą ceny za usługi druku, uwzględniając wzrosty kosztów energii. To jest niepokojący sygnał – książki nie powinny być tak drogie.
Ale książka to nie tylko papier. Chociaż e-booki i audiobooki mają wciąż mały udział w rynku, to ja w nich widzę przyszłość. Będziemy więcej słuchać, więcej czytać e-książek, więcej subskrybować treści. Wiele książek nie ukaże się w papierze, bo nie będzie się to kalkulowało. Za to promocja książek będzie cały czas potrzebna, a może tym bardziej będzie potrzebna!

DOROTA DUDA – magister wychowania muzycznego na Akademii Pedagogicznej w Słupsku, absolwentka Studiów Podyplomowych Zarządzanie i Marketing na Politechnice Koszalińskiej oraz Executive MBA na Akademii Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. W latach 1995-2006 związana z Empik Sp. z o.o. W ciągu jedenastu lat przeszła pełną ścieżkę rozwoju zawodowego, rozpoczynając pracę na stanowisku dyrektora salonu (od 1995 roku), przez funkcję dyrektora regionalnego (od 1999 roku), do dyrektora pionu oraz członka zarządu Empik Sp. z o.o. (2004-2006).

W latach 2009-2016 prezes zarządu Gdańskiego Domu Książki Sp. z o.o. Aktywnie uczestniczyła w procesie konsolidacji trzech sieci księgarskich (Gdańskiego i Białostockiego Domu Książki oraz Akrybii), na bazie których powstało Przedsiębiorstwo Dom Książki Sp. z o.o. – obecnie właściciel księgarń BookBook. Po połączeniu spółek odpowiadała za politykę handlową i marketingową.

Od 2017 roku członek zarządu Liber Sp. z o.o., a od czerwca 2018 roku również członek zarządu Dictum Sp. z o.o., obecnie Liber SA.

Od połowy 2019 roku rozwija projekt Autorzy Książek w Obiektywie, który został powołany do życia, aby promować pisarzy i ich twórczość.

(s. 8-10)

Autor: Rozmawiała Ewa Tenderenda-Ożóg