Rok 2014 nie był dobrym okresem dla segmentu publikacji szkolnych, szczególnie dla podmiotów operujących w obszarze podręczników do nauczania wczesnoszkolnego. Jest to jednak zaledwie początek okresu słabszej koniunktury dla tej części rodzimej branży wydawniczej. Przychody ze sprzedaży publikacji szkolnych w 2014 roku spadły o 3,5 proc. do poziomu 815 mln zł (845 mln zł w 2013 roku). Największe starty odnotował sektor podręczników do nauczania zintegrowanego. Według szacunków z początku 2014 roku przychody wydawców aktywnych w tym segmencie mogły ulec redukcji nawet o 70-90 mln zł. Tak się jednak nie stało, w głównej mierze dlatego, że zadziałał wolny rynek. Wydawcy zmuszeni rynkową sytuacją zdecydowali się wprowadzić pewne korekty w operacyjnej działalności handlowej, które pośrednio wpłynęły na wzrost cen podręczników z innych segmentów niż I klasa szkoły podstawowej. Mówiąc wprost: do hurtu i detalu sprzedawali drożej niż rok wcześniej, zwiększając własną marżę kosztem partnerów handlowych. Ci ostatni, pracując na gorszych warunkach finansowych, nie byli w stanie zaoferować swoim klientom rabatów na wcześniej upowszechnionych poziomach, w wyniku czego klient ostateczny stawał przed koniecznością wyższych wydatków niż na przykład rok wcześniej. Dlatego chociaż nominalnie ceny producentów nie wzrosły więcej niż standardowe 3-3,5 proc., to jednak ich realna aprecjacja sięgała w niektórych przypadkach 10-12 proc. Dodatkowo należy pamiętać, że koszt tzw. wyprawki szkolnej jest złożony i obok cen podręczników znaczny wpływ mają na niego również koszty zakupu pomocy szkolnych i całego wyposażenia ucznia, a ceny tego asortymentu każdego roku notują stały wzrost, znacznie przewyższający zresztą zmiany w cenach podręczników. W efekcie wprowadzenia rządowego podręcznika straty z przychodów wydawców z tego tytułu można szacować na 25-30 mln zł. Fakt ten nie pozostał bez znaczenia dla kondycji segmentu detalicznej sprzedaży książek, przede wszystkim dla sektora księgarń indywidualnych. Ich ubiegłoroczne straty sięgały średnio 10-15 proc., a w ujęciu ogólnym, uwzględniając utratę przychodów z oferty około edukacyjnej (w tym przyborów szkolnych), nawet 20 proc. Od pierwszego dnia po ogłoszeniu planu wprowadzenia publicznego finansowania podręczników szkolnych rząd pozostał niemal całkowicie głuchy na opinie ekspertów mówiące o potencjalnej rynkowej katastrofie, jaką wywoła „wyjęcie” podręczników szkolnych z księgarń, co pozbawi tego typu placówki nawet 70 proc. rocznych obrotów i uniemożliwi im aktywne działanie. Obojętnie odnosił się i w dalszym ciągu odnosi do argumentów o pewnym exodusie znacznej części niezależnego księgarstwa, co zaowocuje zapewne dynamicznym ograniczeniem dostępu do książki, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Dodatkowo z tym problemem księgarze zostali sami. Obecnie na rynku nie ma niemal śladu po branżowej solidarności poszczególnych elementów łańcucha dystrybucji podręczników, która wytworzyła się w drugiej połowie poprzedniej dekady jako odpowiedź na agresywną politykę Ministerstwa Edukacji Narodowej, kierowanego przez ministra Romana Giertycha. Największe wydawnictwa edukacyjne znacznie ograniczyły w 2014 roku zakres współpracy z księgarniami indywidualnymi, koncentrując się na obsłudze podmiotów hurtowych i sieciowych detalistów, a przede wszystkim na sprzedaży bezpośredniej, której naturalnemu rozwojowi sprzyjały nowe zasady finansowania zakupu podręczników przez MEN. A przecież to dopiero początek ograniczania udziału komercyjnych podręczników w systemie nauczania ogólnego. Od roku szkolnego 2015/2016 – w przypadku klasy IV szkoły podstawowej, klasy I gimnazjum i klas I szkoły ponadgimnazjalnej obowiązywać będą nowe zasady wyboru podręczników przez nauczycieli i ustalania szkolnego zestawu podręczników i materiałów edukacyjnych oraz materiałów ćwiczeniowych. Od tego momentu rządowym podręcznikiem objęte zostaną również kolejne klasy segmentu I-III szkoły podstawowej. Szczegółowy harmonogram zmian w funkcjonowaniu podręczników w szkołach prezentuje tabela nr 1. Od razu wyjaśnijmy termin bezpłatny. W tym przypadku oznacza to przekazanie za darmo uczniom podręczników, które stanowią własność szkoły, a których opracowanie i produkcję opłacono z budżetu państwa, zatem ciężar częściowego finansowania edukacji najmłodszych uczestników systemu szkolnictwa w Polsce został rozłożony na wszystkich podatników. Czy oznacza to, że system edukacji otrzymał potężny zastrzyk finansowy? Nie do końca. Głównie dlatego, że największy ciężar w finansowaniu rządowego podręcznika przypadł na środki tworzące dotychczas subwencję oświatową przekazywaną przez resort edukacji gminom na utrzymanie szkół. W 2014 roku środki te zostały po prostu inaczej podzielone. Ponadto część kosztów związanych z wprowadzeniem rządowego podręcznika pochodziła z budżetu Programu Wyprawka Szkolna. Do dziś nie wiadomo jednak w stu proc. jakie były koszty opracowania i wydania rządowego podręcznika. Zacznijmy od przypomnienia, że …