Tak się ostatnio złożyło, że dla potrzeb pewnej publikacji naukowej musiałam zajrzeć do wspomnień Henryka Józewskiego (1892–1981), które pierwotnie ukazały się w odcinkach na łamach „Zeszytów Historycznych” w latach osiemdziesiątych, a jako samodzielna publikacja zatytułowana „Zamiast pamiętnika” – dopiero w 2017 roku. Henryk Józewski – najbardziej znany jako polityk i zaufany Piłsudskiego, a mniej znany jako artysta, choć oczywiście powstawały już artykuły na temat jego twórczości, a jego prace były pokazywane publicznie. Mnie kiedyś zainteresował jako artysta, ale… nie przeszłam obojętnie obok Józewskiego-polityka z powodu wojny toczącej się za naszą wschodnią granicą. I te jego wspomnienia, a przede wszystkim postrzeganie Ukrainy wstrząsnęły mną dogłębnie. By to wyjaśnić, najpierw muszę skreślić parę słów o samym Józewskim, gdyż nie jest on postacią powszechnie znaną. Polityk idealista Kim był? Założycielem Związku Młodzieży Postępowo-Niepodległościowej (1910), zastępcą komendanta Polskiej Organizacji Wojskowej w Kijowie (1915), wiceministrem spraw wewnętrznych w rządzie Ukraińskiej Republiki Ludowej (1919), szefem Gabinetu Prezesa Rady Ministrów Józefa Piłsudskiego (1927), ministrem spraw wewnętrznych (1929–1930), dwukrotnie wojewodą wołyńskim (1928–1929 i 1930– 1938) i wojewodą łódzkim (1938– 1939). W czasie II wojny światowej znalazł się wśród twórców konspiracji wojskowej, był w Komendzie Głównej Służby Zwycięstwu Polski (SZP w latach 1939–1940), był komendantem okręgu Warszawa-Miasto i komendantem okręgu Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) Warszawa-Województwo, współzałożycielem Biuletynu Informacyjnego, konspiracyjnej Grupy Olgierda (od pseudonimu, którym Józewski się posługiwał) i Polskiego Stronnictwa Demokratycznego. Od 1940 redagował dwutygodnik „Polska Walczy”. Po wojnie poszukiwany był przez bezpiekę. W jej szpony trafił w 1953 roku. W stalinowskim więzieniu przesiedział trzy i pół roku. Zwolniony w listopadzie 1956 roku, poświęcił się malarstwu, którym parał się właściwie od najwcześniejszych lat, ale, jak sam twierdził, polityka zawsze kradła go sztuce. Powojenna rzeczywistość sprawiła, że porzucił politykę. Zresztą… był silnie antysowiecki, a w PRL z takimi poglądami nie można było czynnie uprawiać polityki. Jeszcze za kratami zaczął pisać pamiętniki, gdzie sporo miejsca poświęcał swojemu systemowi filozoficznemu, który nazywał „Kompozycją istnienia” lub „Opowieścią o istnieniu”. Najistotniejsza w nim była „oczywistość istnienia”, którą, jak napisał Piotr Mitzner we wstępie do ich książkowego wydania, można nazwać prawdą indywidualną, subiektywną, opartą na osobistym doświadczeniu człowieka. Te wspomnienia rodzina opublikowała dopiero po śmierci autora. Eksperyment wołyński To, co mnie w tych wspomnieniach zafascynowało, to… prorocze spojrzenie na Rosję, Ukrainę i naszą rolę w historii tej ostatniej. Wiązało się to z jego szczególnymi związkami z Kresami. Józewski urodził się bowiem w Kijowie w 1892 roku, więc od wczesnych lat biegle posługiwał się trzema językami: polskim, ukraińskim i rosyjskim. Każdy z tych języków znał na równym poziomie, który dziś definiuje się angielskim określeniem „native”, oznaczającym biegłość językową równą opanowaniu języka ojczystego, co wynikało z czasów, w których wyrastał, a to właśnie wtedy języki tych trzech narodów mieszały się zarówno na ulicach, jak i w szkołach. Postać Józewskiego jest niezwykle ważna dla kształtowania stosunków polsko-ukraińskich. W II RP Ukraińcy stanowili 20 proc. całego społeczeństwa, a na Kresach Wschodnich, czyli terenach, które dziś wchodzą w skład Ukrainy, stanowili większość – 70 proc. Józewski …