Zbliża się koniec roku. Jaki on był dla polskiego księgarstwa i księgarzy? Jeśli przyjąć wersję rządową, że wprawdzie na świecie panuje kryzys, ale w Polsce jest tylko spowolnienie gospodarcze, to nasz rynek zdecydowanie podlega tendencjom światowym. Mówiąc o naszym rynku, mam na myśli nie tylko księgarstwo, ale cały rynek książki, ponieważ księgarze nie działają w próżni i kondycja naszych partnerów gospodarczych, przede wszystkim wydawców, ale także i hurtowników, przekłada się w sposób zdecydowany na kondycję księgarstwa i stan ducha księgarzy. Jedyne co nas wyróżnia, niestety negatywnie, to fakt, że jako najsłabszy element tego rynku najszybciej i w sposób najbardziej dotkliwy odczuwamy skutki kryzysu. Ponadto trzeba także pamiętać, że w ostatecznym rozrachunku to kondycja finansowa i gotowość sięgnięcia do portfeli nabywców książek ma decydujące dla nas znaczenie, a z tym również nie jest najlepiej. Odpowiadając w skrócie na to pytanie, można więc powiedzieć, że nie był dobry. O ile nie sprawdzą się przepowiednie Majów, tzn. nie nastąpi lada dzień koniec świata, to czego możemy spodziewać się w naszej branży w najbliższych latach? Pogłębienia się zjawisk kryzysowych. Kiedy jest źle w gospodarce i trzeba oszczędzać, wydatki na kulturę jako pierwsze podlegają cięciom i jako ostatnie powracają do poprzedniego poziomu. Zjawisko to, niestety, dotyczy także budżetów domowych. Dodatkowym zagrożeniem, równolegle destabilizującym rynek, są zmiany technologiczne związane z cyfryzacją książki i jej dystrybucją. W szczególności dotyczy to podręczników szkolnych, gdzie rząd poważnie zaangażował się w program „Cyfrowa szkoła”, który obejmuje m.in. przygotowanie do 2015 roku 18 bezpłatnych e-podręczników z 14 przedmiotów. Już w tym roku rząd przeznaczył na ten cel 44 mln zł. Wszyscy są zgodni, że cyfryzacja nieodwracalnie zmieni rynek, a różnice dotyczyć będą tylko tempa i zakresu wprowadzanych zmian. Jedno jest pewne – księgarstwo odczuje to bardzo boleśnie. Czy skutki nadchodzącego kryzysu mogłaby w jakiś sposób złagodzić wyczekiwana przez wielu ustawa o książce? Obawiam się, że nie. Od samego mieszania w garnku nie przybędzie zupy, chociaż może dzięki temu będzie bardziej strawna. Mówiąc jednak serio, nawet najlepsza ustawa o książce nie zwiększy czytelnictwa i sprzedaży książek, nie zmniejszy zatorów płatniczych i liczby zamykanych księgarń. Może natomiast zmniejszyć nieuczciwą konkurencję i wreszcie unormować zasady obrotu książką. Byłem i jestem zwolennikiem ustawy, ale obawiam się, że w dalszym ciągu nie ma szans na jej uchwalenie. Możliwe jest za to wprowadzenie w życie przynajmniej niektórych jej elementów, np. stałej ceny katalogowej, o czym wspominał w rozmowie do czerwcowego numeru „Wiadomości Księgarskich” prezes Polskiej Izby Książki. Stowarzyszenie Księgarzy Polskich w ubiegłym roku obchodziło swoje 55-lecie. To szmat czasu. Czy Stowarzyszenie wtedy i dziś to …