Maj to mój ulubiony miesiąc. Maj to miesiąc święta książki. Maj to czas Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie – w tym roku 54. Targów Książki… Doświadczenie uczy, że wszystko przemija i na tym polega marność świata. Przeminął Wyścig Pokoju (którym żył naród i ja też!). Przeminęła PZPR, a przy okazji przeminęła komuna, przeminął Festiwal Piosenki Radzieckiej i telewizyjny cykl Turniejów Miast. Przeminęły doroczne akcje zbierania makulatury i równie doroczne czyny partyjne. Przeminął nawet radiowy cykl „Matysiaków”, mimo że wydawał się wieczny. Kto pamięta cykl dobranocek pt. „Jacek i Agatka”?! Też zniknął w oceanie niepamięci. Stara Europa przeminęła. Polska stała się członkiem Rodziny. Dolar i funt brytyjski straciły na wartości, a angielscy kibole rezydują na krakowskim rynku jak w lunaparku. Czas płynie nieubłaganie i nic pewnego na tym świecie. Z jednym wyjątkiem – Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie. Trwają one w niezmienionej postaci niczym Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina, którego szyld jest nieudolnie przysłonięty przez neonową kompozycję. Nie przypadkiem też właściciele tych targów corocznie kasują od wydawców niezłe pieniądze za wynajem niewielkich zagródek zaprojektowanych w technice oktanormy. Za trwałość tradycji trzeba płacić. A ciągle na nowo należy też sobie uświadamiać, że targi odbywają w miejscu, które jest symbolem solidności budowlanego kunsztu, jakiego próżno szukać, jak Polska długa i szeroka. Krótko mówiąc, doroczna impreza branży książki to największe nasze święto w najważniejszym miejscu stolicy, a w związku z tym całej Polski. …