
Wyobraź sobie, że właśnie kończysz korektę najnowszej powieści, a w kalendarzu pulsuje zaproszenie na październikowe Frankfurter Buchmesse 2025. Frankfurt to nadal najważniejsza impreza w branży wydawniczej, a dzięki statusowi Gościa Honorowego Filipin zapowiada się wyjątkowo egzotycznie. Dwa tygodnie wcześniej planujesz zahaczyć o Londyn, bo tam 11–13 marca 2025 r. odbywa się The London Book Fair. A kiedy kurz opadnie, w listopadzie czeka Toronto Antiquarian Book Fair nad zimnym jeziorem Ontario. Trzy miasta, trzy granice, trzy zupełnie różne reżimy wjazdowe ‒ i ani jednej wymówki, by nie zabrać ze sobą książek, podpisanych kontraktów i… kompletnej teczki dokumentów podróżnych.
Dlaczego pisarz lub wydawca powinien myśleć jak logistyk?
Literackie tournée przypomina tournee rockowej gwiazdy, tyle że zamiast wzmacniaczy wieziesz paczki egzemplarzy sygnalnych, gadżety promocyjne i tonę entuzjazmu. Gdy oprócz autografów planujesz także sprzedaż, musisz mieć przy sobie umowy wydawnicze oraz listy przewozowe. Jeśli pochodzisz spoza Unii Europejskiej, często warto opatrzyć je pieczęcią Apostille, aby w razie kontroli celnej udowodnić autentyczność podpisów i pieczęci z kraju pochodzenia. Apostille działa jak międzynarodowy skrót klawiszowy, który przestawia urzędową biurokrację z trybu „domyślnie nieufny” na „domyślnie akceptuj”.
Podobną rolę odgrywa wiza, choć dotyczy samego podróżnego, a nie dokumentów. Nawet jeśli wydaje ci się, że w XXI wieku wszystkie drzwi stoją otworem, rzeczywistość potrafi zaskoczyć. Wystarczy paszport argentyński i misja promocyjna do Kanady, by nagle okazało się, że nie wystarcza elektroniczne zezwolenie eTA i trzeba złożyć pełny wniosek o wiza do Kanady. Z kolei turecki ilustrator zmierzający do polskiego Krakowa na Festiwal Literatury Dziecięcej będzie potrzebował wiza do Polski, czyli standardowej wizy Schengen, mimo że odwiedzi wyłącznie strefę kultury. Światy liter i pieczątek przeplatają się bardziej, niż myślisz.
Frankfurt – Schengen nie tylko dla Europejczyków
Dla obywateli państw UE czy Wielkiej Brytanii wejście do Niemiec to zwykła kontrola dowodów. Jednak agenci z Indonezji czy Nigerii, którzy przywiozą propozycje licencji, muszą zadbać o wizę typu C w ambasadzie. Tu wchodzi w grę pierwsza złota zasada targowa: zapisz termin i odlicz trzy miesiące wstecz. Procedura wizowa do Niemiec wymaga rezerwacji spotkania, zebrania zaświadczeń o zatrudnieniu, środkach na koncie, bilecie powrotnym i zaproszeniu z Frankfurter Buchmesse. Samo zaproszenie jest wydawane elektronicznie, ale potwierdzenie zakwaterowania w hotelu czasami bank prosi przynieść papierowe. Czy trzeba je uwierzytelnić? Niekoniecznie, ale umowy licencyjne potwierdzające cel podróży ‒ owszem. Apostille na kontrakcie wydawniczym przekona funkcjonariusza, że naprawdę jesteś prawnym reprezentantem praw autorskich.
Londyn – co po Brexicie?
Od 2025 r. Brytyjczycy planują uruchomienie systemu ETA dla wszystkich przyjezdnych spoza „wielkiej bezwizowej dwunastki”. Oznacza to, że Brazylijczyk jadący promować fantastykę latynoamerykańską opłaci siedem funtów online i po sekundzie dostanie zgodę. Ale Chiński wydawca, który pakietem nowości celuje w rynek anglojęzyczny, nadal musi aplikować o wizę Standard Visitor. Ta procedura bywa zaskakująco drobiazgowa: trzeba wskazać zaplanowane spotkania, długość pobytu przy stoisku i wykazać odpowiednie saldo. Apostille? Przydaje się, gdy podpisujesz w Londynie kontrakt na adaptację filmową i brytyjski notariusz wymaga uwierzytelnienia dokumentu w kraju wydawcy.
Toronto – zimna jesień i gorące terminy
Kanada przyciąga miłośników literatury faktu, bo tamtejsi czytelnicy kochają reportaż i essay writing. Jeśli jesteś z Włoch, eTA załatwisz w pięć minut; jeśli z Indii ‒ przygotuj się na pełną wiza do Kanady: formularz online, odciski palców i umieszczenie paszportu w centrum wizowym. Ambasada bywa surowsza niż urzędy europejskie, zwłaszcza gdy planujesz przywieźć książki na sprzedaż. Wtedy możesz zostać zakwalifikowany jako „temporary worker – exhibitor”, a to oznacza dodatkowe opłaty i konieczność okazania listy towarowej (tzw. CPD carnet). Tutaj znowu błyszczy Apostille: celnicy szybciej odprawiają paczki, gdy każdy spis publikacji ma stempel Haskiej Konwencji.
Polska – literackie marzenie Wschodu
O ile dla członków strefy Schengen Polska to otwarte drzwi, o tyle wydawcy z Ukrainy, Gruzji czy Kazachstanu muszą pamiętać o wiza do Polski. Paradoksalnie łatwiej ją uzyskać na wydarzenie kulturalne niż na biznesowe. Konsulaty lubią zaproszenia od fundacji i festiwali, a targi Książki w Warszawie czy Międzynarodowy Festiwal Opowiadania we Wrocławiu słyną z pomocy gościom zza wschodniej granicy. Jeśli przywiozą własne książki na sprzedaż, celnicy mogą wymagać przetłumaczonego wykazu tytułów. Apostille na tłumaczeniu jest bezpiecznym buforem, zwłaszcza gdy na miejscu czeka podpisanie wielojęzycznej umowy licencyjnej.
Apostille w praktyce branży książkowej
Skąd wziąć Apostille? W Polsce wystawia je Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w Kanadzie – Global Affairs Canada, a w Indii – autoryzowane Regional Authentication Centers. Co ciekawe, w świecie wydawniczym Apostille pojawia się nie tylko przy kontraktach, lecz także przy certyfikatach autentyczności oryginalnych rękopisów czy dokumentach spadkowych przekazujących prawa autorskie potomkom. Na aukcjach antykwarycznych potwierdzenie autentyczności ekslibrisu albo dedykacji z lat 30. zyskuje wiarygodność dopiero, gdy notariusz i sąd wyposażą papier w ten mały, międzynarodowy znaczek.
Jak spakować walizkę dokumentów?
- Paszport i kopia paszportu ‒ oczywiste, ale kopia przydaje się przy odbiorze identyfikatora na stoisku.
- Wiza (jeśli wymagana) oraz potwierdzenie elektroniczne – zawsze trzymaj w telefonie i wydrukowane.
- Apostille na kluczowych umowach – w oddzielnej koszulce, bo na granicy nikt nie będzie odszukiwał kartek w stosie katalogów.
- List przewozowy i ewentualny carnet ATA/CPD – jeśli wieziesz książki do sprzedaży.
- Zaproszenie targowe i potwierdzenie stoiska – w niektórych krajach wymagane przy kontroli imigracyjnej.
Międzynarodowe targi książki są dla branży tym, czym festiwale dla muzyków: miejscem, gdzie z twarzą w twarz buduje się przyszłość literatury. Jedno jest pewne: choć kochamy zapach świeżo drukowanej książki, w podróży liczy się nie tylko zawartość walizki, lecz także zawartość paszportu. Dopilnuj więc pieczątek, a twoje historie polecą dalej, niż sięga wzrok z targowego stoiska.
Artykuł sponsorowany