środa, 22 marca 2017
WydawcaNowy Świat
AutorTomasz Łubieński
RecenzentKRZYSZTOF MASŁOŃ
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2009
Liczba stron144


Tomasz Łubieński tak się przywiązał do pytania: „Bić się czy nie bić?”, że w rocznicę Września’39 postawił je po raz kolejny i odpowiada na nie na stu czterdziestu
stronach książki „1939. Zaczęło się we Wrześniu”. Ostateczna odpowiedź brzmi twierdząco, choć z pewnym zastrzeżeniem: „Chyba nie było innego wyjścia”.

Łubieński przekonuje czytelników i siebie
samego, że „minister Beck, jakim by nie był ministrem, jako pierwszy w Europie
czyli na świecie polityk, stawiając się Hitlerowi w imieniu Polski i swoim własnym,
miał rację”. W kontekście rosyjskich pseudoodkryć historycznych, poruszanie kwestii związanych z ministrem Józefem Beckiem staje się wyjątkowo kłopotliwe, a jednak trudno tego uniknąć, zważywszy, że autor „1939” w wielu miejscach posiłkuje
się sporządzonym przez Michała Łubieńskiego
(„stryja Micia”) na przełomie lat 1940-41 materiałem zatytułowanym „Refleksje
i reminiscencje”, wykazując czarno na białym, że Beck już nie ministrem, ale w ogóle – politykiem był fatalnym.

Tomasz Łubieński choć nie kryje faktów dyskwalifikujących ministra, próbuje jego postępowanie usprawiedliwiać, dorabiając mu jakieś szlachetniejsze intencje. Stryj Micio
napisał o swoim zwierzchniku: „Nie był to człowiek stworzony do szczęścia”. Co właściwie znaczyć ma to zdanie? I dlaczego
autor „1939” bez komentarza pozostawia
najważniejsze chyba zdanie ze sprokurowanej
przez Michała Łubieńskiego charakterystyki
Becka: „Człowiek ten ulegał nałogowi pijaństwa, które rujnowało jego zdrowie i charakter powoli, ale ze straszliwą
niechybnością”.

Autor wspomina Jana Karskiego – „niezwykłego
bohatera, kombatanta wyjątkowego”,
który z września 1939 roku zapamiętał
tylko „ucieczkę i głód”. Po wojnie Karski ściągnął do Ameryki swego brata, Mariana Kozielewskiego, przedwojennego
komendanta warszawskiej policji. Zamieszkał
on w Kanadzie, gdzie miał 25-hektarową farmę. „W Kanadzie – opowiadał
mi Jan Karski – mieszkał niedaleko generała
Sosnkowskiego. Kiedy spytałem go, czy się odwiedzali,
odpowiedział: »Nie. O czym byśmy
rozmawiali?
Zdradziliśmy Komendanta. Dał nam Ojczyznę,
a my ją straciliśmy«. Oni wszyscy mieli kuku na muniu”.

Oni wszyscy… Niewielu z nich zostało. Ma rację Tomasz Łubieński, gdy pisze, że weteranów wrześniowej kampanii 1939 nie pamięta się tak, jak przed wojną pamiętało się o weteranach roku 1863, jak obecnie czci się powstańców warszawskich. Zapewne
dlatego, że we Wrześniu nie przegrali żadni konspiratorzy czy partyzanci, żadne Orlęta czy Szare Szeregi, ale regularna armia
– Wojsko Polskie, z którego byliśmy tak dumni. Z tym trudno się pogodzić.

Książka Łubieńskiego prowokuje do dyskusji, w wielu miejscach całkowicie się z nią nie zgadzam. Ale to dobrze. Tylko taka eseistyka, stawiająca ważne kwestie i pytania, ma sens.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ