
„Czternastego sierpnia słońce wstaje o piątej dwadzieścia” – tym zdaniem rozpoczyna się czwarty z kolei, a tytułowy rozdział „Pozytywny mit”. To właśnie w tym dniu w gdańskiej stoczni im. Lenina rozpoczyna się strajk, który odbije się szerokim echem na całym świecie i zapoczątkuje powstanie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność. Właśnie o ludziach związanych z Solidarnością i w ogóle z ruchem opozycyjnym wobec komunistycznej władzy jest ta książka, ujęta w formę pasjonującego, obszernego reportażu.
Jego autorzy zbierali materiały przez lata, kiedy większość bohaterów tamtych lat jeszcze żyła. Zbudowali swoje dzieło z fragmentów rozmów oraz cytatów z książek i wywiadów z takimi osobami jak – między innymi – Lech i Danuta Wałęsowie, Anna Walentynowicz, Jacek Kuroń, Bogdan Borusewicz, Władysław Frasyniuk, Aleksander Hall, Marek Edelman czy Izabela Cywińska. Oddają głos również postaciom z drugiej strony barykady, członkom Komitetu Centralnego PZPR w rodzaju Stanisława Cioska czy Andrzeja Gduli, także Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Odtwarzają obraz Polski z lat 1980–1989 z szarością, biedą i pozorną beznadzieją, ale i niewygasłym pragnieniem lepszego jutra utrzymującego się w celach internowanych, w drukowanych w podziemiu „bibułach” oraz w wiadomościach napływających z wolnego świata, z którego zjeżdżali do Polski reporterzy największych tytułów prasowych oraz stacji telewizyjnych.
Książka zawiera wiele mało znanych lub dopiero odkrywanych informacji. Ma momenty drastyczne, jak opis skatowania przez esbeków będącej w ciąży Henryki Krzywonos w jej mieszkaniu na początku stanu wojennego. Pobita działaczka leżała na podłodze krwawiąca i nieprzytomna, straciła dziecko, kolejnego już nie urodziła. Ale byli też inni esbecy. Jednego z nich wspomina Aleksander Hall, który w dniu swoich imienin, a dokładnie w sobotę 12 grudnia 1981 roku, otrzymał telefon o następującej treści: „Ula przeprasza, ale nie może do ciebie wpaść”. Imię Ula oznaczało zagrożenie w postaci stanu wojennego, a tym, który ostrzegł opozycjonistę z Ruchu Młodej Polski, był oficer SB, którego Hall poznał dwa lata wcześniej podczas przesłuchania. Aparatczyk ten przekazywał opozycji wartościowe informacje, wierząc, że racja moralna jest po ich stronie.
Jest w książce również obraz Stoczni, będącej dla wielu robotników drugim domem i symbolem awansu społecznego oraz pożytecznej pracy dla kraju. Jeden z rozdziałów otwiera scena z czerwca 1953 roku, kiedy Stocznia świętowała z powodu nowych, zwodowanych statków, a radość robotników była autentyczna. Temat stoczniowy autorzy zamykają jednak gorzką uwagą. Pisząc o dumie i odwadze robotników, bez których nie byłoby Solidarności, zauważają z goryczą, że po 1989 roku zakłady pozamykano jako nierentowne, a ludzi pozwalniano. I tym, którzy zasłużyli na najwyższy szacunek, pozostała zupa kuroniówka, niczym odzierająca z godności jałmużna, ofiarowana przez dawnego kolegę strajkowego, który po zmianie ustroju został ministrem pracy.