Poniedziałek, 23 maja 2011
WydawcaArkady
AutorRosalind Ormiston
TłumaczenieHanna Turczyn-Zalewska
RecenzentPD
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2010
Liczba stron200


Pod koniec ubiegłego roku warszawski
wydawca wprowadził na rynek dwa wspaniałe
albumy, które łączy nie tylko tematyka,
ale też brytyjska współautorka jednego
i autorka drugiego z tych tomów. Tym
pierwszym albumem jest „Secesja. Plakat,
ilustracja książkowa i malarstwo czarującej
epoki fin de siécle’u”, którego współtwórcą
jest Michael Robinson, a drugi prezentuje
zarówno życie, jak i dzieło wielkiego
artysty i niemal symbolu secesyjnej sztuki czyli Alfonsa Muchy.

Z pochodzenia był Czechem, ale sławę zdobył we Francji, a także
w Stanach Zjednoczonych, gdzie uważano go za „największego artystę
sztuki zdobniczej na świecie” i za „księcia plakacistów”. Przez swoich rodaków
był jednak niedoceniony, czego nie mógł zrozumieć i co bardzo
dotkliwie odczuwał. Paradoksalnie jednak jego pogrzeb w dramatycznym
momencie czeskiej i europejskiej historii, bo w lipcu 1939 roku,
stał się patriotyczną manifestacją, w której uczestniczyły setki tysięcy
osób, aby oddać hołd zmarłemu artyście.

Był dekoratorem, ilustratorem, twórcą plakatów, głównie teatralnych,
bo od tego zaczęła jego wielka kariera, a do tego malarzem i rzeźbiarzem,
projektował też wnętrza i stoiska wystawowe, teatralne dekoracje, a nawet
całe pawilony wystawowe, ale też drobną biżuterię i ogromne panneaux,
kalendarze i książki, napisał podręcznik obejmujący dekoracyjne wzory.
Projektował też bileciki, menu, opakowania, etykiety do wina czy druki reklamowe,
wachlarze dla dam, a nawet wystrój salonu jubilerskiego, który
autorka nazywa „magicznym zleceniem”, w którym „każdy element jest
niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju i wykonany na zamówienie”. Projektował
również papiery wartościowe, a jedna z jego prac zatytułowana
„Slavia” trafiła nawet w 1918 roku na 100-koronowe czeskie banknoty. Po
latach w Czechach prace Alfonsa Muchy dalej reprodukuje się na kartach
kalendarzy, plakatach, serwetkach, okładkach zeszytów i jedwabnych szalikach,
bo charakterystyczny „le style Mucha” ciągle się podoba.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ