środa, 23 grudnia 2020
WydawcaW.A.B.
AutorWojtek Miłoszewski
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron352
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 12/2020

Po serii futurystycznych thrillerów Wojtek Miłoszewski usiadł do powieści kryminalnej, zamieniając się miejscami z bratem, jako że Zygmunt zostawił kryminały dla powieści przygodowych. Zobaczymy, co z tego wyjdzie…

„Bez reszty” pozwala się zatopić w lekturze – bez reszty. Zaskoczyło mnie, ile satysfakcji sprawiła mi lektura: klasyczny kryminał, dobrze skonstruowany, świetnie przygotowany dokumentacyjnie (co ważne, bo akcja dzieje się w latach dziewięćdziesiątych), z wyraźnymi, przekonującymi postaciami. Można? Można.

Mamy tu do czynienia ze schedą po milicji – i w sposobach działania, ograniczanych przez ciężki finansowy niedowład, z jakim boryka się nowa policja, i w podejściu do przestępców czy, generalnie, ludzi. Komisarz Kastor Grudziński woli nastraszyć nastoletnich łobuzów niż ich aresztować: „System był w takich wypadkach do dupy. Protokół, sąd rodzinny i wreszcie poprawczak, z którego młodociani wychodzili dwa razy bardziej zdegenerowani”. Idealista starej daty, należy powiedzieć, ale taka uroda tej opowieści – Wojtek Miłoszewski chce jakby przypomnieć, że przestępstwa wyglądały kiedyś inaczej, a i śledczy też nie sięgali od razu po pistolet. Same dochodzenia prowadzone zaś były trudno wyobrażalnymi metodami: na piechotę („dochodzenie”…), bez telefonów komórkowych i komputerów, z nawalającymi samochodami. Kontrast z bandytami dysponującymi nowoczesnym na owe czasy sprzętem (w tym bronią maszynową), ogromnym budżetem, kontaktami i brutalnymi „żołnierzami” wydawał się stawiać policjantów już z góry na przegranych pozycjach. I – uwaga, spoiler – jednak przegrywają. Tyle że to nic nowego, w prawdziwym życiu policja też przegrywa, gdy chodzi o działania mafijne, wymuszenia, porwania, handel bronią i narkotykami, nielegalny przerzut ludzi, handel kobietami, oszustwa finansowe. Zwłaszcza gdy za przestępcami stoją politycy.

Osadzony w więzieniu Grudziński ma wreszcie czas, by wszystko przemyśleć: „Rozpracowali mnie jak niepełnosprawne dziecko. A prawda jest taka, że jestem pieprzonym naiwniakiem. Zło siedzi w ludziach. A jego najlepszym katalizatorem jest chciwość”. Całe szczęście – dla czytelników – że Kastor jest chciwy zemsty…

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ