Czwartek, 27 października 2011
WydawcaUniversitas
AutorAndrzej Nowakowski
RecenzentPiotr Dobrołęcki
Miejsce publikacjiKraków
Rok publikacji2011
Liczba stron320


Długo zapowiadany album zawierający
zdjęcia jednego z najwspanialszych zabytków
w Polsce, czyli Ołtarza Mariackiego
Wita Stwosza, nie zawiódł oczekiwań. Nim
ukazał się „Blask” jego autor w swoim dorobku
miał już piękne właśnie i niezwykle
sugestywne fotografi e zebrane w tak różnych
tematycznie albumach jak „Sławomir
Mrożek”, „Powiększenie. Nowy Cmentarz
Żydowski w Krakowie” czy „Gołębnik” –
o legendarnym gmachu krakowskiej polonistyki
znajdującym się przy ul. Gołębiej, skąd
jego popularna nazwa. Był też jeszcze kalendarz
ścienny zwiastujący wydanie „Gołębnika”
i zawierający 12 wybranych z tego
zbioru fotografi i. Były też dwa inne wielkoformatowe
kalendarze – jeden z fotografi ami
wykonanymi podczas sesji w Kopalni
Soli w Wieliczce, a drugi jako zapowiedź
mariackiego albumu – z fotografi ami Ołtarza
Mariackiego. Potem jeszcze, w styczniu
tego roku, Agora dołączyła skromniejszą
publikację o mariackim Ołtarzu autorstwa
Andrzeja Nowakowskiego do 20-tomowej
kolekcji „Historia sztuki”.
Album „Blask” jest pracą monumentalną,

a przy tym najpełniejszą i najwspanialszą
prezentacją wyjątkowego zabytku, jakim
się słusznie szczycimy i podziwiamy. Zbiór
wyjątkowych fotografi i dopełniają interesujące
rozprawy wybitnych specjalistów: Piotra
Skubiszewskiego, Jerzego Gadomskiego,
Grażyny Jurkowlaniec i Jana Sadkiewicza,
a Andrzej Nowakowski jest nie tylko autorem
zdjęć do albumu, ale też i redaktorem
publikacji, której – jak zaznaczono – „całość
ułożył”. O wielkich przeżyciach, jakie
stały się jego udziałem przy pracy nad albumem,
pisze we wstępie: „nocą, w pustej,
rozświetlonej refl ektorami Bazylice Mariackiej
dzieło Wita Stwosza świeci światłem
niezwykłym. W absolutnej ciszy, na wysięgniku,
‘wędruję’ przez ołtarz i odkrywam
świat pełen blasku i tajemnic, świat artystycznego
kunsztu i niespodzianek, jak chociażby
ta, że palce dłoni umierającej Marii
mają długość ramienia dorosłego człowieka,
że broda i włosy świętego Jakuba wymagały
tysięcy ruchów dłutem, że nogi apostoła
rzeźbione są z precyzją, której miarą jest
zgodny z anatomią ciała ludzkiego układ żył
pod skórą… I to dominujące poczucie, że
postaci te zastygły bez ruchu tylko na chwilę
i że za moment ożyją, i dokończą owo misterium
śmierci Marii, po czym zejdą z ołtarza,
zrzucą z siebie bogate szaty i wrócą
do swoich spraw
codziennych”.
W wywiadzie

zamieszczonym
w „Dużym Formacie
Andrzej Nowakowski
formułuje interesujące refl eksje na temat
Wita Stwosza: „Gdy patrzę na te uderzenia
dłutem, to modelowanie twarzy, te relacje
pomiędzy postaciami, przychodziło mi do
głowy, że ten facet miał nie tylko wyobraźnię
i talent, ale też obsesje i skłonności depresyjne.
W jego sposobie tworzenia dostrzegam
niekiedy stany euforyczne. W ołtarzu
jest też sporo erotyki, której na pierwszy
rzut oka nie widać”. A także: „to musiał być
niezły… wariat”. Nie urażając nikogo można
tylko nieśmiało podobnie pomyśleć o człowieku,
który wjechał na ciężarówce z podnośnikiem
do Kościoła Mariackiego, do tego
z ogromną baterią sztucznego światła, aby
zorganizować i wykonać fotografi czną rejestrację
najwspanialszego zabytku gotyckiej
rzeźby i stworzył dzięki temu album, który
stał się odrębnym dziełem sztuki, a które
zapewne zostanie wkrótce uznane za jedną
z najpiękniejszych polskich książek.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ