Sobota, 10 maja 2025
WydawcaŚwiat Książki
AutorJoanna Laprus
RecenzentAnna Kiełczewska
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2024
Liczba stron288
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 4/2025

Rzadko podchodzę do książek jak do przedmiotów, ale z tą jest inaczej. Stylizowana na malarstwo naiwne okładka to dzieło Marty Jamróg, absolwentki krakowskiego ASP, założycielki Jasielskiej Pracowni Ikon. Grafiki, które znajdziemy w środku, narysowała Svitlana Stankevych, lwowianka, która wybrała Polskę na miejsce zamieszkania. Wreszcie psychodeliczne wizerunki słowiańskich bogiń autorstwa Katarzyny Keymi dopełniają obrazu tej bardzo w istocie malarskiej propozycji wydawniczej Świata Książki, czyli opowieści o boginiach słowiańskich szeptów. Przyświeca tej książce maksyma „słowa zmieniają rzeczywistość”, bo jej tematem jest moc zaklęta w słowach. Ta kreatywna i ta destrukcyjna. Czytelnik znajdzie tutaj zatem zarówno zaklęcia służące np. przyciąganiu miłości, jak i zamowy, mające na celu zaszkodzenie. „Zaklęcia, zamowy, szepty, spiski i modlitwy na wszelkie okoliczności” – wyposażają nas w narzędzia, by poradzić sobie np. z przeziębieniem, lenistwem czy uciążliwą teściową, ale także w rady, jak uśpić dziecko, by dobrze spało. Zakochani, szczęśliwie bądź nie, znajdą zaklęcia na miłość (prisuszki) lub na wyzwolenie się od tęsknoty miłosnej (otsuszki). (Swoją drogą szkoda, że nie znałam tych zaklęć wcześniej, może by mi pomogły…) Autorka szczegółowo opisuje rytuały ochraniające, odczyniające i stwarzające. Przypomina np. o ważnej w folklorze litewskim trzykrotności mówienia i czynienia, a zatem o symbolice trójki. Pisze też o wierze w tzw. zły urok, obecnej również w tradycji bliskowschodniej – otóż pochylanie się nad dzieckiem i chwalenie, że jest ładne, trzeba natychmiast odczarować, mówiąc „na psa urok”. Mieszają się w tej narracji wpływy bałtyjskie i słowiańskie. Poznajemy folklor ukraiński, białoruski, rosyjski czy obyczaje Polesia.

Zaczęłam od wymienienia wszystkich kreatywnych kobiet, które przyczyniły się do nadania książce jej formy wizualnej, ale na koniec muszę niestety dorzucić trochę dziegciu. Głęboko wierzę w zasadę „mniej znaczy więcej”, która w tej publikacji została zignorowana. Cierpi ona bowiem na grzech nadmiaru, bogata ornamentyka każdej strony zakłóca odbiór. Jest tu wszystko – natłok kolorów, barwione strony bloku i pomieszanie estetyk. Od strony treściowej z kolei irytujące jest to, że liczne przypisy i bibliografia nie są opatrzone kropkami, chociaż powinny, i że sam tekst jest tak impresyjny i poszatkowany, że trudno jest skupić się na lekturze. Błędów w zapisach bibliograficznych jest mnogość. To wszystko działa na niekorzyść tej publikacji, która z pewnymi korektami mogłaby się stać prawdziwą perełką, czym niewątpliwie miała być w zamyśle wydawcy.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ