Autor od lat prowadzi profil facebookowy Chiny24.com. Zamieszczone tam teksty, zazwyczaj w formie rozszerzonej i zaktualizowanej, zawarł w swej książce. Opowiadającej o tym, jak bardzo Państwo Środka zmieniło się w ciągu ostatnich trzech dekad. Po lekturze, urozmaiconej wyłapywaniem „literówek”, zastanawiam się, na ile jest to jednak wizerunek wiarygodny.
Leszek Ślazyk usiłuje demaskować przyczyny propagandy antychińskiej, akcentując wydatne w niej zasługi Stanów Zjednoczonych. Bez wątpienia Waszyngton obawia się utraty pozycji globalnego hegemona na rzecz Pekinu, który jednak także – czego nie dostrzega (czy też stara się ignorować) autor – wykazuje imperialne zakusy. Stanowczo nie podzielam też opinii dotyczącej chińskiego systemu politycznego. Komunistyczna Partia Chin ma krew na rękach i jej lifting, wyrażający się w uwłaszczeniu, wprowadzeniu wolnego rynku, a co za tym idzie – bujnym wzroście ekonomicznym oraz podniesieniu stopy życiowej narodu, tego nie zmieni. Niewątpliwie jednak Chińska Republika Ludowa to osobny mikrokosmos warty uwagi i kontaktów. Nie tylko handlowych.
Na nasuwające się zapewne czytelnikom tego peanu podejrzenia o ewentualny lobbing autora odpowiem, przytaczając jego odpowiedź na zadane mu niegdyś pytanie, czy jest sinofilem, czy sinofobem: „Czy kogoś, kto bada wulkany, pytamy, czy bada je dlatego, że się ich boi lub że się w nich kocha? Moja książka ma być źródłem wiedzy, impulsem do dalszego eksplorowania informacji na temat Chin współczesnych w wielu aspektach. Bez wszystkich ideologicznych dopalaczy, które pozbawiają nas możliwości rzetelnej oceny”.