Niedziela, 2 maja 2021
WydawcaCzarne
AutorDawid Krawczyk
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2021
Liczba stron238
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 4/2021

Jak autor sam przyznaje, spędził ponad rok, śledząc kampanie wyborcze poszczególnych partii. Przemierzył całą Polskę, robiąc niemal 30 tys. kilometrów samochodem, autobusami różnych kandydatów, pociągiem. „Chciałem się dowiedzieć – pisze – jak [mieszkańcy kraju] oceniają rządy dobrej zmiany i czy są zadowoleni ze swego wyboru”. Wnioski, jakie można wyciągnąć z lektury jego reportażu, są porażające.

Tak, siedzimy w cyrku. Wyborcy z rozkoszą przypatrują się występom walczących o poklask pajaców, którzy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że muszą się umizgiwać, wygłupiać, kłamać w żywe oczy, by tylko zachować prawo własności do owego cyrku i ciągnąć z tego profity. I każdy sposób jest dobry. Opcja niemiecka, opcja smoleńska, opcja biedy. Jeśli ktoś boi się Marsjan, to nie ma sprawy, my go obronimy, byle tylko nas wybrali.

„Troski wyborców nie mają wiele wspólnego z lękami podsycanymi przez polityków”, założył początkowo autor; rzeczywistość, którą obserwował przez rok, pokazuje jednak co innego. Manipulacja emocjami, jakiej dopuszczają się politycy „dobrej zmiany” (w czym niemały udział mają kontrolowane przez nich państwowe media), przedstawianie wyborczego starcia jako obrony dopiero co przyznanych suwerenowi przywilejów (bo przecież pewne jest, że „zabiorą to, co myśmy dali”), wojny cywilizacji, walki dobra ze złem, lewaków z narodem, polskiej rodziny z zachodnimi elgiebetami, zdrowych heteryków z chorymi „tęczowymi” – można by się z tego cyrkowego programu śmiać, gdyby nie był tak strasznie prawdziwy.

„Tydzień przed moją pierwszą turą mam nieodparte wrażenie, że wybory nie dotyczą najwyższego urzędu w państwie, tylko stosunku do homoseksualizmu”, pisze Krawczyk. „Staram się sobie przypomnieć, czy gdziekolwiek nasłuchałem się tyle o gejach i lesbijkach, co na ostatnich pisowskich eventach”. No, a przecież wiadomo, że pedały sięgają po nasze dzieci i każą im się masturbować po kątach, fuj!

Krawczyk nie próbuje dociec, dlaczego tak bardzo nam się ten cyrk podoba, zresztą nie jest to aż taka tajemnica: „Syn w więzieniu pracuje, dzieci ma, to dostał te wszystkie pincet plusy, dodatki – tłumaczy matka młodego pisowca. – Życie mu się zmieniło na lepsze, to co on się będzie przejmował konstytucją”. Właściciele cyrku dają przykład, w jakim głębokim poważaniu mają ustawę zasadniczą, więc młodzież ochoczo przymierza się do przejścia z widowni na scenę.

I tylko żal dupę ściska, że oto kolejna dobrze napisana, ciekawa książka, która nikomu nic nie da. Bo przecież cyrkowi artyści i tak wiedzą lepiej, a widzowie nie chcą sobie psuć zabawy…

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ