Czwartek, 28 marca 2019
WydawcaWojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury
AutorRoman Chojnacki
RecenzentJanusz Drzewucki
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2018
Liczba stron240
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 3/2019

Roman Chojnacki zbiór pod takim tytułem już wydał w 1978 roku. Gwoli ścisłości nie był to zbiór wierszy, ale arkusz poetycki, ogłoszony w serii „Pokolenie, które wstępuje”, wydawanej pod redakcją m.in. Krzysztofa Gąsiorowskiego, Zbigniewa Jerzyny, Piotra Kuncewicza, Mieczysława Machnickiego oraz niezmordowanych orędowników tego, co w poezji polskiej młode i nowe: Jerzego Leszina-Koperskiego oraz Andrzeja K. Waśkiewicza. To był głośny debiut poetycki. Kto wie, może nawet najlepszy w tamtym czasie.

Urodzony w 1954 roku Chojnacki szybko stał się jednym ze sztandarowych przedstawicieli pokolenia Nowych Roczników, zwanego także pokoleniem Nowej Prywatności. W 1980 roku wydał znakomity zbiór „Z pozoru – cisza”, potem w stanie wojennym nakładem podziemnego Wydawnictwa Głosy w Poznaniu – „Apel poległych i inne wiersze”. Nie sposób nie nadmienić, że oprócz poezji uprawiał w tamtym czasie, i to całkiem intensywnie, krytykę literacką, czego świadectwem wydana w roku 1984 nakładem MAW-u książka „Od «mówienia wprost» do «nowej prywatności»”. Nakładem tej samej Młodzieżowej Agencji Wydawniczej opublikował w roku 1986 zbiór „Noc” i… wyjechał do Kanady. Na jakiś czas słuch o nim, jako o poecie, zaginął. Następny tomik pod prowokacyjnym tytułem „Wiersze nienapisane” ogłosił dopiero w roku 2000.

Liczący blisko dwieście pięćdziesiąt stron tom zatytułowany „Dla tego życia” to de facto wybór wierszy, w którym oprócz utworów z wymienionych wyżej tomów znajdziemy teksty z książek wydanych w XXI wieku, takich jak: „Tak” czy „Lekcje przyrody”, „Do prywatnego użytku”. Odnoszę wrażenie, że tą imponującą książką Chojnacki objawia się nam jako poeta, którego chyba niesłusznie zapomnieliśmy, którego musimy przeczytać na nowo, od początku, z którego twórczością musimy się zmierzyć. Tym bardziej, że całkiem niedawno autor, z którym od kilkunastu lat utrzymuję, jako redaktor miesięcznika „Twórczość”, mailowy i telefoniczny kontakt, zadzwonił do mnie i poinformował, że właśnie wrócił po kilkudziesięciu latach emigracji na „ojczyzny łono”, że się tak górnolotnie wyrażę.

Czytam zatem poezję Romana Chojnackiego tak, jak postuluję, od początku i na nowo. Przyglądam się jego drodze twórczej. Widzę, jak z poety zaangażowanego politycznie, emocjonującego się zagadnieniami społecznymi, staje się on z czasem poetą tworzącym na emigracji, w pewnym sensie na wygnaniu, a zatem w samotności; jak przechodzi od kwestii egzystencjalnych do esencjonalnych. I z satysfakcją utwierdzam się w swoim niegdysiejszym przekonaniu, że to poeta pełną gębą, poeta z prawdziwego zdarzenia.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ