Najnowsza powieść Andrzeja Barta, prozaika, scenarzysty i dramaturga (pod własnym nazwiskiem wydał książki: „Rien ne va plus”, „Pociąg do podróży”, „Don Juan raz jeszcze”, „Rewers” oraz „Fabryka muchołapek”, a pod pseudonimem Paul Scarron jr opublikował kryminał „Piąty jeździec Apokalipsy”) – traktująca o kolorowej, lecz też nacechowanej dramatyzmem egzystencji polskiego Żyda – zaczyna się tak: „Nie zjawił się w moim życiu ani za późno, ani za wcześnie. Zwlekałby jeszcze, a mógłbym się stoczyć w melancholię. Po raz pierwszy odczuwałem tak dużą niechęć do świata za oknem, a przecież widziałem sporo. (…) Można więc powiedzieć, że przybył w porę”.
Autora odwiedza tajemniczy gość, którym okazuje się Daniel Czarewicz, syn producenta filmowego, odbywający swoistą spowiedź ze swego długiego życia. Wraz z nim wędrujemy poprzez międzywojenną Warszawę, niemiecką okupację, getto, Peerel… Obcujemy z żydowskimi policjantami, polskimi szmalcownikami. Konspiratorami, ubekami, artystami. Słuchacz, zrazu niechętny przybyszowi i pomysłowi, by spisać jego opowieść, stopniowo wciąga się w tę narrację.