Autorka zrobiła niezłą furorę na całym świecie. Jej thriller psychologiczny „Za zamkniętymi drzwiami” ukazał się w 2016 roku i został okrzyknięty najlepszym debiutem. Kolejna publikacja – „Na skraju załamania” powtórzyła jego sukces. Jak podaje polski wydawca, w naszym kraju sprzedano już 700 tys. książek angielskiej autorki.
Trzecia jej powieść rozbudziła więc czytelnicze oczekiwania. Tymczasem „Dylemat” to nie thriller, a powieść psychologiczna. Nie ma w niej napięcia, fabuła dłuży się tu niemiłosiernie, bohater irytuje do granic możliwości.
Historia dotyczy rodzinnego dramatu. Oto pani domu szykuje wystawną fetę z okazji swoich czterdziestych urodzin. Wymarzyła sobie to przyjęcie już kilkanaście lat temu, więc musi być idealnie. Mąż będzie więc robić wszystko, aby impreza się udała. W dniu wydarzenia dociera do niego niepokojąca wiadomość. Podejrzewa, że zdarzyło się najgorsze, a mimo to nie sprawdza, czy wiadomość jest prawdziwa, nie rozmawia o tym z nikim, dusi to w sobie, męczy swym zachowaniem siebie i innych, bo przecież impreza… W końcu wybucha, czym oczywiście rozsierdza żonę.
Mało przekonujący bohaterowie, naiwniutka narracja, autorka padła chyba ofiarą marketingowej potrzeby, by po sukcesie poprzednich książek jak najszybciej wydać kolejną. I to się zemściło.