Piątek, 26 sierpnia 2022
WydawcaCzuły Barbarzyńca Press
AutorKristof Zorde
RecenzentPiotr Dobrołęcki
Miejsce publikacjiIzabelin
Rok publikacji2022
Liczba stron116
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7-8/2022

Zaskakująca, dojrzała proza, mimo że autor prezentuje się jako debiutant i to w wieku dobrze zaawansowanym. Znany jest od paru lat na rynku książki, gdy bez żadnych oporów wszedł w środowisko wydawców i zaczął narzucać swoją wizję handlu księgarskiego. Jak to się potoczyło, dobrze wiedzą uczestnicy tego rynku, więc nie miejsce tutaj, aby do tego wracać.

Jako debiutujący prozaik wypadł znacznie lepiej, jego proza zadziwia i zaskakuje lekkością i kunsztem. Jak przyznał, zabrał się za pisanie opowiadań dopiero w tym roku i od razu wszedł na wysoki poziom. Zresztą jego życie pełne jest znaczących wydarzeń i dlatego możemy liczyć, że będzie jeszcze wracał do kolejnych epizodów ze swojego życiorysu.

Należy do pokolenia, które doświadczyło dramatycznego eksodusu z Polski po nagonce antysemickiej po 1968 roku, jednak potrafił przemienić traumę wypędzenia w nową przygodę życia i znaleźć szybko swoje miejsce w innym kraju. Nie ukrywał tych przeżyć, publicznie o tym mówił w rozmowie z Krystyną Naszkowską, która w 2018 roku opublikowała rozmowę z Kristofem Zorde w zbiorze wywiadów zatytułowanych „Ani tu, ani tam” (Wielka Litera). Tam też odsyłamy czytelników, którzy chcieliby poznać więcej szczegółów z jego życia.

Jednak dzisiaj najważniejszy jest „Dzień pierwszy”, który z pewnością zaistnieje we współczesnej prozie polskiej. Autor opisuje w nim swoje pobyty w Izraelu, gdzie w ciągu sześciu kolejnych lat w latach siedemdziesiątych przyjeżdżał jako wolontariusz w czasie wakacji i pracował w kibucach. Jak sam przyznaje, nie są to wspomnienia, ani dziennik, lecz zbeletryzowane opowiadania na podstawie własnych przeżyć.

Jednocześnie jest to też niemal zapis dokumentalny życia w Izraelu w tamtym okresie, niezwykle trudnych warunków przetrwania przy stałym zagrożeniu dla istnienia tego państwa, narażonego na ataki ze strony sąsiadów. A przy tym zapis, jaki otrzymujemy, utrzymany jest we wspaniałej tonacji: „a teraz siedzę z Yael na trawie nad tą samą wodą, niewykluczone, że w tym właśnie miejscu, gdzie w swoim czasie Jezus cudownie rozmnożył bochenki chleba (…). Jeśli Jezus zechciał tej nocy chodzić po wodzie, by zapewnić pokój rybakom, to niestety przespaliśmy okazję (…). Jeśli się pośpieszymy, to może jeszcze za dnia dotrzemy do Kfar Nahum, gdzie Jezus umówił się w swej ulubionej synagodze na spotkanie z apostołami”.

Jak zapewnia wydawca, autor w czasie swych wędrówek po ówczesnym Izraelu „doświadcza codziennego znoju pracy w kibucu i życia w cieniu wojny, a jednocześnie dociera do tajemnic ziemi, na której od niepamiętnych czasów udawało się robić rzeczy niecodzienne: rozmawiać z Bogiem, chodzić po wodzie, zmieniać wodę w wino – lub wrócić do raju”. To wszystko prawda, a do tego jeszcze lekkość języka, wyczucie formy i językowego rytmu. Czekamy na następne teksty tego młodego duchem debiutanta.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ