środa, 29 grudnia 2021
WydawcaOficyna Naukowa
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2021
Liczba stron270
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 12/2021

„Chodzi [nam] o to, by wyśledzić i pokazać style pamiętania”, piszą w posłowiu twórcy tego zaskakująco ciekawego tomu, który jest wszak omówieniem naukowych kwerend. Kilku autorów (Wojciech Burszta, Anna Jawor, Mirosław Pęczak, Michał Rauszer i Piotr Zańko) swe rozważania na temat kultury codzienności powojennej Polski (do przełomowego roku 1989) poświęciło różnym jej aspektom: omawiają czas wolny, kulturę kulinarną, pojęcie savoir vivre’u, pamięć rzeczy, by wymienić kilka.

Materiał oparty jest o badania etnograficzne prowadzone w  latach 2017-2020, których celem była konfrontacja pamięci zinstytucjonalizowanej, skodyfikowanej i  oficjalnie promowanej z tą zachowaną przez indagowanych, ludzi pochodzących z różnych środowisk, obszarów i grup wiekowych (różnica pokolenia). Punkt wyjścia określony został we wstępie: „W PRL-u obowiązywał pewien model normatywny, stanowiący, że człowiek socjalizmu winien być człowiekiem kulturalnym. Uczestnictwo w  kulturze było źródłem prestiżu”. To nagięcie faktów – obywatel w PRL-u nie dlatego aspirował do kultury, że był „człowiekiem socjalizmu”, ustrój miał w głębokim poważaniu; po prostu uczestnictwo w kulturze wyróżniało go na tle rodaków. A poza tym, i dowodzą tego wypowiedzi wielu badanych, w zasadzie tylko partycypacja w kulturalnych wydarzeniach – czynna, poprzez udział w grupach podsuwających różne zajęcia, i bierna, jako czytelnik, widz i słuchacz – oferowała obywatelom rozrywkę, która, czuli to, nobilitowała ich, nadawała status inteligenta.

Okres PRL-u bywa dziś przedstawiany jako przedsionek piekła, gułag w wersji light, co jest wierutną bzdurą, ale historię, jak wiemy, piszą zwycięzcy… Indagowani (przeprowadzono 124 wywiady w  13 miastach) PRL-u  nie bronią, mówią jedynie, jak wyglądało ich prywatne, indywidualne „moszczenie się” w ustroju. Bo dla wielu był on czymś zupełnie normalnym – trzeba się było przystosować, trzeba było ustrój odpowiednio „przysposobić”, by dało się w nim żyć. Czytając wypowiedzi ankietowanych, miałem nieraz wrażenie, że dopiero odpytujący uświadamiali im, w jakich „wrednych okolicznościach przyrody” przyszło im wówczas egzystować. Słowa Michała Bilewicza, że „powinniśmy się przyjrzeć motywacjom pamiętania” mają głęboki sens – pamięcią kompensujemy braki, tworzymy własne wyobrażenia. Ironiczne powiedzenie, że „przed wojną to byle kwartet miał 24 osoby” nabiera nagle sensu – własna młodość wydaje się idealna, przykrywa negatywne strony rzeczywistości. Prowadzi to niestety do uogólnień – PRL albo był generalnie lepszy, albo generalnie fatalny. „Ograniczano możliwości wzornictwa”, mówi 65-letni mężczyzna, ewidentnie nieświadomy rozwoju polskiej szkoły plakatu, typografii książkowej, wzornictwa przemysłowego (choćby meble czy ceramika).

To zaś każe mi zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tej książki: wypowiedzi tu cytowane przytaczane są sauté, spisane dosłownie. I nie ukrywam, że językowa nieporadność rozmówców, ich błędy, rozbieganie, brak umiejętności formułowania zdań, przekazania myśli – dziwi. Zwłaszcza że każdy mówi o kulturalnych aspiracjach.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ