Wtorek, 15 kwietnia 2025
WydawcaIskry
AutorJacek Szczerba
RecenzentTadeusz Lewandowski
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2024
Liczba stron332
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 3/2025

Autor to krytyk filmowy związany w latach 1990– 2024 z działem kultury „Gazety Wyborczej”, czyli do niedawna etatowy dziennikarz. Jednak na głośnej fali redukcji zespołu opuścił organ Michnika w trybie zwolnień grupowych. Nic więc dziwnego, że intensywnie szuka nowego pola aktywności, aby spożytkować energię i trochę zarobić. Pewnie efektem tych poszukiwań jest „Humor zza kulis”, seria wywiadów z aktorami. Rozmowy tworzył Szczerba przez wiele lat (co sam podkreśla). Zgromadzony materiał dałoby się wykorzystać lepiej przy staranniejszym opracowaniu. Od razu więc dla porządku zaznaczę, że widoczny bałagan w układzie książki oraz w trybie prowadzenia dyskursów nieco mnie zirytował. Pisząc wprost: razi mnie chaos dostrzegalny w tomie, być może wynikający z pośpiechu. Nie rozumiem, dlaczego całość rozpoczyna się pogawędką z Bohdanem Łazuką, skoro urodził się po Januszu Majewskim, a Tadeusz Ross, urodzony w tym samym roku co Łazuka, błąka się ze swoimi wspomnieniami gdzieś w środku „Humoru zza kulis”. Napiszę bez ogródek: Jacek Szczerba jako inicjator kolejnych rozmów i ich organizator nieźle bałagani, w dodatku same rozmowy mają przebieg mocno chaotyczny. Choć równocześnie przyznać trzeba uczciwie, że Szczerba konsekwentnie próbuje oprzeć wywiady z tuzami polskiego środowiska aktorskiego (a jest ich dwudziestka) o jeden generalny koncept: jakie zabawne czy po prostu wesołe epizody życia pozascenicznego scalają krajowy artystyczny ludek? Oczywiście pojawiają się od razu środowiskowe tuzy humoru, jak chociażby Wiktor Zborowski. Odsłaniają się też troszeczkę rozmaite komiczne zdarzenia, o jakich każda grupa zawodowa będzie długo pamiętać, przenosząc je do kategorii legend. Jacek Szczerba przywołuje niektóre z nich, eksponując zwłaszcza wymiar personalny życia środowiskowego. Stara się przy tym solidnie wycieniować tło, śledząc biografie swych bohaterów od kołyski aż do teraz. Albo do odejścia bohaterów na drugą stronę tęczy. Co stanowi silny walor tomu. Cóż, niektórzy z interlokutorów Szczerby już nic nie powiedzą po tej stronie istnienia. A inni, często nie najmłodsi, z wolna również sumują własne życiorysy; przeważają wśród wspominających aktorów osoby z roczników pięćdziesiątych, więc poniekąd coraz gęściej emeryckich. Jacek Szczerba wieku aktorów nie komentuje w zasadzie. Lecz każdy życiorys opatruje porządną dawką artystycznego CV, co uważam za walor książki.

Ten rodzaj poczytajek kiedyś świetnie się sprawdzał, zwłaszcza wtedy jeszcze, gdy publiczność kochała swoich artystów. Inna rzecz, że rozmaite smaczki czytelne są i lepiej wyczuwalne dla nieco bardziej wtajemniczonych czytelników. Takich kibiców, którzy znają choćby z prasy środowiskowe gry, grymasy, rozliczne napięcia i odpięcia. Ot, zestawienie portretu mówionego Ewy Dałkowskiej z postacią Mariana Opani może być szczególnie ciekawe… Dwie różne światopoglądowe bajki. Lecz to smaczki dla starszych kibiców sceny i ekranu. Co do młodszych pewności nie mam. Chyba że lubią taką, jak proponuje Szczerba, obfitszą nieco garść anegdot, trochę sympatycznych żartów kwitujących obecność w życiu artystycznym również kilku ważniejszych dla polskiego życia aktorskiego postaci akurat teraz w szczycie kariery, jak Artur Andrus czy Rafał Rutkowski. Ale ostatni wspomniani w tomie Jacka Szczerby wciąż widoczni są jakby w cieniu wspomnień umarłych artystów, którzy kiedyś po królewsku rządzili kulisami teatrów. Nie jest z pewnością przypadkiem, że bardzo często przewija się w rozmowach z książki osoba Wojciecha Młynarskiego.

Najkrócej: książka dla kibiców sztuki aktorskiej, łatwa w lekturze. Pewnie dałaby się napisać porządniej, lecz spełnia rolę lektury do poduszki.

OCEŃ KSIĄŻKĘ