Zapowiedź „Informacji zwrotnej” budziła wśród czytelników wielkie oczekiwania. W końcu poprzeczka była zawieszona wysoko. Autor z każdą nową książką czy filmem doskonali swój warsztat. Jaki wynik? Jakub Żulczyk stworzył bezkompromisową opowieść, która panoszy się długo w pamięci. Potrafi umiejętnie tkać narrację, świetnie kreślić historie swoich bohaterów i opowiadać o życiu w sposób dojrzały i mądry. To bez wątpienia jedna z najlepszych książek, jakie napisał do tej pory, a zarazem najbardziej osobista. Obok znakomitego „Wzgórza psów”, w którym nie zabrakło wątków autobiograficznych.
Pisząc „Informację zwrotną”, 37-letni autor korzystał z własnych doświadczeń oraz historii, które usłyszał, uczęszczając przez kilka lat na terapie odwykowe. Jest alkoholikiem, mówi o tym otwarcie. W ubiegłym roku razem z Juliuszem Strachotą zrealizował podcast „Co ćpać po odwyku”, w którym obaj rozprawiają się ze swoją przeszłością, rozmawiają o tym, jak radzą sobie z uzależnieniem.
Na pierwszy plan w powieści wybija się więc wątek nałogu alkoholowego. Nie jest to jednak opowieść o dyskretnym uroku pijaństwa, jak w przypadku głośnego ostatnio filmu „Na rauszu” w reżyserii Thomasa Vinterberga. Proza Jakuba Żulczyka to historia upadłego mężczyzny, który stracił kontrolę nad swoim życiem, „którego większość już przepił i zapomniał”. Chleje na umór, „do spodu”. To staczanie się prowadzi go do wszechogarniającej samotności. „Gdy pijesz, wszyscy dookoła ciebie to wkładka mięsna” – wyznaje główny bohater powieści, Michał Kania, były muzyk, który żyje z tantiem. Zatracił się w pijaństwie i w okłamywaniu rodziny, grupy terapeutycznej i siebie. Aż dochodzi do tragedii. Znika jego syn. Kania ma mgliste wspomnienie, że widział się z nim noc wcześniej. Z powodu przepicia nie jest w stanie przypomnieć sobie, co między nimi zaszło. Rozpoczyna żałosne śledztwo.
Drugim wątkiem powieści jest afera reprywatyzacyjna, napędzana przez kolejny nałóg – chciwość. Pisarz przywołuje proceder „czyszczenia” warszawskich kamienic, czyli bandyckiego, okrutnego usuwania z odzyskiwanych nieruchomości lokatorów, których handlarze roszczeń nazywają „wkładką mięsną”. „Bandycki proceder wiązał się z bezczelnymi oszustwami finansowymi i systemowym deptaniem ludzkiej godności, a także stał się przyczyną licznych tragedii z odebraniem życia włącznie, za które do dziś nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności” – podkreśla autor. Część materiału do książki pozyskał od Jana Śpiewaka, aktywisty od lat nagłaśniającego ten temat.
Pisarz, zapytany wprost o to, czym jest „Informacja zwrotna”, odpowiedział, że mówi ona „pewną prawdę o picu, o piciu w Polsce, o polskim społeczeństwie. Również o tym, jak my się w Polsce strasznie nawzajem traktujemy”.