
Gdyby amerykański establishment słuchał tego,
co Noam Chomsky ma mu do powiedzenia,
to by na świecie nie było źle. Ale nikt z polityków
nie traktuje staruszka (w grudniu tego
roku skończy 70 lat) poważnie, więc mamy terroryzm,
wojny, niesprawiedliwości. Chomsky
cieszy się opinią anarchisty i radykała, czemu
sam jest po części winien, bo jako taki lubi się
przedstawiać, dzięki czemu ma posłuch w kręgach
lewicowej młodzieży. Młodzież jednak
z lewicowych poglądów wyrasta i ma zupełnie nowe cele, najczęściej
sprzeczne z ideałami, którym Chomsky hołduje. No i świat jest zły,
Amerykanie są coraz bardziej pazerni na ropę i hegemonię, a terroryści
coraz bardziej agresywni i zdesperowani. Kto czytał Chomsky’ego,
ten w książce „Interwencje”, będącej zbiorem artykułów
z lat 2002-2006, nie znajdzie niczego zaskakującego, bo te same argumenty
profesor powtarza od lat. Teksty dotyczą głównie sytuacji
w Iraku, choć jest też kilka poświęconych konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu.
Sam należę do tych, którzy z radykalizmu nie wyrośli
i bardzo sobie Chomsky’ego cenię, ale z żalem muszę przyznać, że
od pięciu już lat, czyli od czasu książki „Hegemonia albo przetrwanie”, nie napisał niczego, w czym wyraziłby nowe poglądy. A trzeba
nadmienić, że publikuje po 3-4 książki rocznie! Dlatego „Interwencje”
polecam przede wszystkim czytelnikom, dla których to będzie
pierwszy kontakt z poglądami Chomsky’ego. Siła jego argumentacji
może podziałać niczym zimny prysznic na tych, którzy jeszcze
wierzą, że Stany wysłały swoje wojska do Iraku dlatego, że bardzo
umiłowały demokrację.