Kolejna edycja konkursu im. Astrid Lindgren, organizowanego przez Fundację ABCXXI „Cała Polska czyta dzieciom”, wprowadza na rynek nowe, świetne publikacje dla czytelników w różnym wieku. Warto dodać, że wydawnictwa współpracujące z Fundacją dbają o szatę graficzną publikowanych książek-laureatek.
Dzięki temu konkursowi pojawiają się literaccy debiutanci, ale nie brak też osób o dużym dorobku i tak jest w przypadku omawianej opowieści o Ancymonku, kocie z fantazją. W twórczości Liliany Bardijewskiej często pojawiają się antropomorfizowane zwierzęta („Ratatuj”), a także przedmioty („Bractwo Srebrnej Łyżeczki” oraz recenzowana w MLK 3/2023 „Walizka”) lub scenografie („Dom ośmiu tajemnic”). Nie inaczej jest w tej historii, a rozpoczyna się ona od błyskawicznego wejścia w kocią dorosłość. Zgodnie z rozumowaniem rodziców: skoro ich syn umie robić wszystko, czego dzieciom nie wolno, i w dodatku wszystko mu się udaje, to pora, żeby wyruszył w świat.
Co tu robić z tą wolnością? Oto pytanie godne Tischnera i Kundery. Ancymonek jest zafascynowany, ale też zagubiony. I tu pojawia się nieoczekiwany głos doradczy, należący do starego szczura. To on uświadamia naszego bohatera, że odpowiedź na pytanie „Co chcę robić w życiu?” musi być poprzedzona ustaleniem „W którym życiu?”. Stary mit, jakoby koty miały dziewięć żyć, odżywa na kartach tej opowieści. Dodatkową wskazówką jest trzymanie się tego, co się lubi. Co lubią koty? Oczywiście mleko! Tak oto Ancymonek postanawia zostać mleczarzem i trafia, po zapachu, do mleczarni. Jego chęć pracy w tym przedsiębiorstwie nie budzi zdziwienia, ale zmechanizowany udój to jednak nie jest to, co koty lubią najbardziej.
Kolejne życia Ancymonek przeznacza na zapoznanie się z pracą strażaka, kosmonauty, sportowca, lekarza, marynarza, piosenkarza i aktora. Każdy z tych zawodów jest wybierany na podstawie pozornych osądów i ocen, co życie szybko weryfikuje. Nie wystarczy lubić szprotki w oleju, aby być marynarzem. Nie dosyć patrzeć w gwiazdy, aby zostać kosmonautą. Zamiłowanie do oklasków nie wystarczy, aby być aktorem, sukcesom sportowym towarzyszą kontuzje, a poza tym kocia specjalność, czyli skoki z dachu, nie jest dyscypliną olimpijską. Podobnie zawód strażaka, który Ancymonkowi kojarzył się z szybką akcją na sygnale, a tymczasem trzeba zdjąć z drzewa kota, który, niczym Janek z wiersza Marii Konopnickiej, wszedł, ale zejść nie umie. Zachwyt nad zawodem lekarza topnieje po wynikach egzaminów (zaznaczanie punktów w teście to nie jest gra w kółko i krzyżyk), sezon piosenkarski trwa wprawdzie cały rok, ale koty najlepiej śpiewają w marcu i tak dalej.
W pewnym momencie Ancymonek zdaje sobie sprawę, że kariera aktora była życiem ósmym, po jej zawaleniu zostało mu tylko jedno życie! Tym samym nadzieja, że „znajdę sobie coś lepszego” jest niestety płonna. Kot pamięta o radzie szczura Euzebiusza, aby robić w życiu to, co się lubi. Jeśli ten ostatni, dziewiąty z kolei, wybór okaże się niewłaściwy – nic mu nie zostanie i będzie musiał się męczyć w nielubianym fachu do końca swych dni!
I jakąż to radę otrzyma nasz kotek od Euzebiusza, kiedy zwierzy mu się ze swojego problemu? Sędziwy gryzoń słucha z uwagą i, jak się okazuje, z zachwytem barwnej opowieści o perypetiach życia zawodowego Ancymonka, a wniosek jego jest oczywisty, choć może zaskakiwać. „Jak ty pięknie opowiadasz, Ancymonku! Jesteś w tym świetny, widać, że to lubisz!”. I tak oto Ancymonek, już jako dorosły Ancymon, rusza w świat, aby bawić i zachwycać słuchaczy swoimi opowieściami. Czy uda mu się zdobyć sławę, szczęście i pieniądze? Tego nie wiemy, bo o tym ta historia nam nie mówi. Ja jednak wierzę w to głęboko, zwłaszcza że sama zostałam obdarzona darem słowa. Na prowadzone przeze mnie w bibliotece „Baśniowe wieczory” przychodziły licznie dzieci, a ja, patrząc na zasłuchane buzie, czułam się naprawdę dumna. Wielu naszych słuchaczy jeszcze na studiach przechowywało „Dyplom wiernego bajkowicza”. Chyba jest we mnie coś z Ancymonka.
Pora na bibliotekarskie podsumowanie. Dla kogo ta książka? Komu sprawi radość? Myślę, że wszystkim, a na pewno licznym. Z pewnością nadaje się do samodzielnego czytania, ale także do lektury w grupie. Wprawdzie jest laureatką nagrody w konkursie im. Astrid Lindgren w kategorii 0–6 lat, ale zainteresuje również dzieci starsze – każdy znajdzie w tej opowieści coś dla siebie i będzie czekał na drugą część przygód. Wiem z wiarygodnego źródła, że pierwsze wersy już opuściły klawiaturę!