Piątek, 27 września 2019
WydawcaW.A.B.
AutorAnna Świrszczyńska
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2019
Liczba stron156
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 9/2019

Świrszczyńska była poetką znaną głównie z czterech ostatnich tomów wierszy: przełomowego „Jestem baba” (1972), rozliczeniowego „Budowałam barykadę” (1974), afirmatywnego „Szczęśliwa jak psi ogon” (1978) i wydanego po śmierci „Cierpienie i radość” (1985). Dekadę po jej odejściu uznał ją i na swój sposób wypromował Czesław Miłosz, zastanawiając się, „Jakiegoż to gościa mieliśmy” na tym padole. I jakiegoż to gościa nie obdarzyliśmy, jak to często bywa, należną uwagą…

W swoim dorobku miała książki dla dzieci, opowiadania, prozy poetyckie, poematy, historyczną powieść dla młodzieży, słuchowiska, recenzje. Debiutowała przed wojną wierszem „Południe”, którym, w konkursie ogłoszonym w 1934 roku przez „Wiadomości Literackie” zdobyła pierwszą nagrodę ex aequo z Tadeuszem Hollendrem i Wacławem Husarskim. Po wojnie dała się uwieść komunistycznej władzy – chcemy wierzyć, że z powodów praktycznych, co nie było wtedy rzadkie. Jak pisze Wioletta Bojda, która opracowała tekst i opatrzyła go komentarzami oraz wyczerpującymi przypisami, „Świrszczyńska trafnie oceniła rynek i po prostu wstrzeliła się w popyt; jej kariera coraz lepiej się rozwijała”. Opiekowała się matką, miała córkę, co i rusz występowała o wsparcie finansowe do Związku Literatów Polskich – publikacje, pozycja na rynku pomagały w uzyskaniu zapomóg. A jednocześnie chciała tworzyć coś innego, przytaczane zapiski i notatki ujawniają projekty tekstów pełnych uczuć – zarówno miłości, jak i chęci dominacji, nawet zemsty. Między innymi za zdradę męża, który wybrał „młodszy model”, Halinę Poświatowską.

Dlatego ponad jedną trzecią książki zajmuje prywatny dziennik Świrszczyńskiej, „zapiski intymne”, jak brzmi podtytuł książki, świadectwo jej uczuciowych związków – odważne, szczere, nie stroniące od nieśmiałych, wedle dzisiejszych kryteriów, opisów seksualnych zbliżeń. Ale są to, niestety, zapiski nużące, wtórne – sześćdziesięcioletnia poetka, zakochana z wzajemnością w starszym, żonatym mężczyźnie, do znudzenia przytacza jego wypowiedzi, chwalby, słowa zachwytu. Każdy niemal zapis zaczyna się od aprecjacji składanej przez partnera i pełnego niewiary zaskoczenia Świrszczyńskiej: „Jak to, ja niby taka piękna, powabna i kusząca?”. Z ulgą, przyznaję, wróciłem do komentarzy Bojdy zawartych w zakończeniu książki. Zdecydowanie wartej lektury, bo to nader nietypowe przedstawienie ważnej autorki – postaci złożonej, doświadczonej przez los, czasem kreującej swój świat, czasem akceptującej to, co działo się wokół niej.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ