środa, 17 kwietnia 2019
WydawcaCzarne
AutorAnna Tomiak
Recenzent(to-rt)
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2019
Liczba stron272
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 4/2019

Opowieść o nadmorskim kurorcie od jego początków w 1928 roku, przez zmianę w centrum wczasów pracowniczych (okres Peerelu), aż po powrót do elitarności w latach dziewięćdziesiątych i czasy współczesne.

Anna Tomiak z ogromnym wyczuciem oddała szczególną atmosferę lat trzydziestych ubiegłego wieku, gdy Jurata stała się ulubionym miejscem wypoczynku i rozrywki wielu znanych, sławnych, ale i zwyczajnych osób. Polska „Pine Beach” była nader ciekawym i popularnym miejscem. Powstała nagle i od razu rozkwitła dzięki swym naturalnym walorom: przepięknej plaży, szczególnemu mikroklimatowi, cudownym widokom, fantastycznym ludziom. Historia owego uzdrowiska zaciekawia swym fenomenem i uwodzi urokiem.

W przedwojennej Juracie nie można było budować byle jak. Kto nie zdążył otynkować willi przed sezonem, musiał płacić karę (ewentualnie trafiał do aresztu!). Kontrole były surowe, lecz urzędnicy ludzcy – po złożeniu wyjaśnień niektórzy nieszczęśnicy mogli liczyć na krótkie przedłużenie terminu wykończenia budynku. W niemal każdej miejscowej willi była służbówka. Z relacji zawartych w książce wynika, że osoby pracujące (adwokaci, lekarze, dziennikarz, artyści) spędzały nad Bałtykiem miesiąc, a ich rodziny nawet cztery!

Według obserwacji chłopca, rokrocznie spędzającego w międzywojennej Juracie wakacje, pociągi dalekobieżne spóźniały się maksymalnie 2 minuty! To nimi dowożono do kiosku świeżą prasę. Wracając z wakacji, nie trzeba było targać bagażu. Pakunki nadawało się bezproblemowo koleją na lokalnej stacji.

Za wjazd samochodem na Półwysep Helski trzeba było każdorazowo uiścić opłatę (stosunkowo przystępną). Dróżnicy wpuszczali jedynie auta osobowe i motory. Dla autobusów i ciężarówek szosa była zbyt wąska.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ