środa, 28 lipca 2021
WydawcaCzarne
AutorZbigniew Rokita
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2021
Liczba stron318
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7/2021

Nazywają ich „osiadłymi nomadami”. I jest to trafna deskrypcja – Ślązacy nie ruszając się z miejsca, w ciągu ostatniego stulecia zmie­niali obywatelstwa i państwowość kilka razy, choć bynajmniej o to nie zabiegali. Tak wy­szło. Kajś działa się historia, oni siedzieli u sie­bie, nie czuli się Polakami, prędzej Niemcami (co im później uparcie i dobitnie wypomina­no – jeśli wierzyć ideologom PiS-u, każdy Ślązak miał dziadka w Wehrmachcie), zaś w głębi duszy – Ślůnzokami.

Zbigniew Rokita, który urodził się w 1989 w dzielnicy Gliwic – miasta specyficznego, bo silnie zakorzenionego w niemczyźnie, ale z największą na Górnym Śląsku gru­pą przesiedleńców z dawnych Kresów Wschodnich – szu­ka korzeni. Opisuje przypadłość wielu ludzi urodzonych na tych ziemiach w powojennych dekadach: „hanys” poza swoim regionem miał przechlapane, w Polsce ich nie lu­biono, patrzono z pogardą i skrywaną, mniej lub lepiej, po­dejrzliwością – opcja niemiecka, nicht war? A losy Górne­go Śląska, ziem i ludzi, są mocno pokręcone. Też jestem stamtąd, urodzony w Zagłębiu, ale mieszkaniec Katowic, więc Śląska, i tak się w tegorocznym spisie powszechnym narodowościowo zapisałem. Moi szkolni koledzy różne­go byli pochodzenia, choć łączył nas Śląsk: Kwiatkowski, król Cyganów (tak wtedy mówiono), Orzechowski z rodziną o lwowskich korzeniach, Pilch z Beskidów rodem, Mielec­cy z Wadowic słynących później kremówkami… Podobnie jak autora książki, nas też rodzinne opowieści interesowa­ły bardziej niż faktyczne osadzanie się w śląskości, śląsz­czyźnie, wsiąkanie w ziemię, w humor zjadliwy a ciepły,
w poczucie wspólnoty, w bycie „ziomalem” zanim jeszcze to określenie spopularyzowane i sponiewierane zostało przez media.

Książka Rokity nie wytłumaczy nam Górnego Śląska, może najwyżej coś o nim opowiedzieć – tak jak o Kaszu­bach czy Podhalu, podobnie zwartych, złożonych, pokrę­conych wręcz społecznościach i ziemiach. Rokita wprowa­dza czytelnika w świat równie, moim zdaniem, odległy jak przedwojenne ziemie wschodnie – Śląsk dzisiejszy, codzien­ny, to już ziemie nie do odzyskania.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ