środa, 30 października 2019
WydawcaW.A.B.
AutorJakub Szamałek
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2019
Liczba stron446
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 10/2019

„Nie tylko my nie jesteśmy bezpieczni w sieci. W obliczu nowych technologii zagrożona jest również demokracja, szczególnie jeśli internet wykorzystywany jest w celach politycznych” – te słowa Joanny Jaworskiej z blogu Uwaga.czytam trafnie przedstawiają temat najnowszej książki Jakuba Szamałka. Co ciekawe, 5 września 2019 roku w polskich dziennikach pojawiły się notki i większe teksty poświęcone kampaniom z wykorzystaniem internetu. „Ile politycy płacą za pranie nam mózgów”, pytał na pierwszej stronie „Dziennik. Gazeta Prawna”. Wcale niemało, można było wyczytać, ale też stawki w tej grze o władzę są wysokie – muszą być, przecież nawet czteroletnia kadencja pozwala ustawić się na dekady, jeśli tylko zasiądzie się przy właściwym stoliku i z partnerami trzymającymi karty.

Szamałek opisuje przygotowania do wyborów – w Polsce, nie gdzie indziej. O mandaty stara się partia Polska Jutro prowadzona przez byłego piłkarza Artura Wareckiego, którego sukcesy na murawie mają – bo muszą mieć – wpływ na elektorat. Tyle że to partia maleńka, kanapowa rzec można, i ogromna popularność jej lidera nie musi gwarantować zwycięstwa. Na scenę wchodzi specjalista od medialnego mataczenia, który obiecuje sukces. Gwarantuje go, wykazując, jak łatwo manipulować jest wyborcami. Gdy ktoś z zarządu partii mówi mu, że to „drugie Cambridge Analytica”, ten odpowiada, że bynajmniej, bo ma zamiar posiąść dane użytkowników najzupełniej legalnie, „mówiąc ludziom wprost, że wykorzystamy podane [przez nich] informacje, żeby nimi manipulować”. Znamy to? Nie od dziś? To ten słynny „small print”, drobny druk, którego nigdy nie chce nam się czytać, gdy podpisujemy jakąkolwiek umowę… „Ludzie chcą uczestniczyć w syfie”, mówi wprost jedna z bohaterek książki. I ma na myśli właśnie ten szeroko pojęty syf internetowy.

Autor tłumaczy tę procedurę szczegółowo, przywołując opracowane przez holenderskiego eksperta Henka van Essa sposoby manipulacji API Facebooka, cała bowiem wyborcza hucpa wykorzystuje właśnie media społecznościowe. Z sukcesem. Polska Jutro już dziś szykuje obywatelom wczorajsze smakołyki – bo zwycięstwem sterują nasi sąsiedzi. Bohaterowie powieści odkrywają to, analizując język poszczególnych postów – składnia zdradza obce (czytaj: wschodnie) korzenie. I o czym pisze „Guardian” 2 września tego roku? „Czy język może być kluczem do wykrycia fake-newsów?”, czytamy. A tym właśnie tropem idzie Szamałek, nie muszę dodawać, że znacznie wcześniej.

I tak jak zazwyczaj buntuję się przeciw stereotypowym rozwiązaniom („Jezusie, znowu Ruskie”), tu nie budzą one mego oporu ani zdumienia – świat idzie w złym kierunku, Jakub Szamałek nie jest pierwszym ani ostatnim wieszczem tej nowiny. Nazwałbym go raczej swoistym „sygnalistą” – ostrzega, przestrzega, alarmuje. W pierwszej swej książce pokazywał rzeczywistość brutalną, tu wskazuje ludzi działających w białych rękawiczkach, naprawdę trudnych do wyłowienia. Nie jest to jednak powieść o geekach i programach komputerowych, autor „uczłowiecza” swych bohaterów – znany z poprzedniej książki, nieprzenikniony Janek Tran ratuje na przykład w tramwaju zapuszczonego menela. Ale negatywnych bohaterów miejmy na uwadze w październiku, materiały „DGP” też każą się mieć na baczności.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ