Czwartek, 27 października 2022
WydawcaAgora dla dzieci
AutorAgata Romaniuk
RecenzentMaria Kulik
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2021
Liczba stron124
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 5/2021

Cały świat książki dziecięcej świętuje co roku Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci. W tym roku, właśnie 2 kwietnia, w dniu urodzin Andersena, wydawnictwo Agora rozpoczęło nową linię wydawniczą poświęconą książce dla młodego odbiorcy. Trudno zaiste o lepszy początek!

Nie jest to pierwsza w tej oficynie publikacja dla tej grupy czytelniczej, dość wspomnieć „Rutkę” Joanny Fabickiej, „Lolka” Adama Wajraka czy „Szkołę bohaterek i bohaterów” Przemka Staronia. Tym razem wydawca prezentuje nam powieść kryminalną z grupą kotów jako bohaterów, a tytułowe znikające śledzie rozpoczynają cykl przygód detektywistycznych.

Autorka, Agata Romaniuk, jest doktorem socjologii, współpracuje z Agorą, opublikowała wiele reportaży w „Dużym Formacie”. Recenzowana książka jest jej debiutem „dziecięcym”, a debiut ten wymusiła niejako pandemia. Podczas zeszłorocznego lockdownu na facebookowej grupie „Wieczorynka” Agata Romaniuk opowiadała historie na podstawie tematów, jakie zgłaszały dzieci. Opowieści o kotach detektywach tak się spodobały, że oto mamy książkę.

Z kolei Malwina Hajduk, ilustratorka, to wrocławianka i artystka wszechstronna. Wystarczy odwiedzić jej stronę, a dowiemy się, że „fascynuje ją polska ilustracja z drugiej połowy XX wieku oraz rosyjska awangarda. W jej ilustracjach można dostrzec zawężoną kolorystykę, płaskie kształty, często zniekształconą perspektywę i wszechobecność faktur i tekstur. Uwielbia ilustrować rośliny i ludzi, którzy przybierają abstrakcyjne, czasem nierzeczywiste pozycje”.

Tacy właśnie są bohaterowie tej książki, czyli koty. Portrety Morfeusza, Loli, Poziomki, obu Pikseli i innych obejrzymy na wyklejce. Akcja rozpoczyna się od meldunku o kradzieży z włamaniem, który na ręce komisarza Psota składa burmistrz. Skradzione ze sklepu pani Macurowej śledzie miały jak zwykle być ozdobą bufetu podczas oficjalnego przyjęcia w ratuszu.

Kto może być sprawcą? Podejrzanych jest kilkoro, m.in. Engelbert Nogawica, prowadzący konkurencyjny sklepik, ale także tytułowa Kocia Szajka – wszyscy są amatorami ryb. I rzeczywiście, koty planowały taki napad, chcąc, by wróciły czasy dawnej, zbójeckiej przeszłości. Niestety, ich czujna straż zaspała i ocknęła się, gdy sklep był już otwarty, a dozorczyni z miotłą stała na posterunku. Może więc Alojzy Ochabek, dostawca towaru, który skarży się, że mu samochód cuchnie śledziami? Komisarz Psota i jego asystentka mają się nad czym głowić, bo przecież wszystkich nie wsadzą. Na szczęście Kocia Szajka godzi się na kooperację i rozpoczyna dyskretną obserwację wszystkich podejrzanych. Współpraca idzie dość niemrawo, bo wprawdzie partnerzy mają dostęp do kociego internetu (modem wykonano z puszki po groszku) i śledzą ciekawostki na CatTubie, ale nie znają nawet pojęcia „alibi”, a do tego jedna z kocich detektywek mówi wyłącznie cieszyńską gwarą…

Książka jest zabawna i czyta się dobrze. Mnie zachwyciła wyklejka, która „na wejściu” ma wizerunki śledzi, a na końcu same szkielety. Nie brak humoru rodem ze slapstickowych filmów, jak „13 posterunek”. Miasto, w którym toczy się akcja, jest obecne na kartach opowieści zarówno w formie używanych gwarowych określeń, jak też lokalizacji. Ulica Głęboka, gdzie mieści się wspomniany sklepik, istnieje naprawdę, podobnie jak Studnia Trzech Braci, Winiarnia u Czecha, no i księgarnia! Nie dziwi więc patronat, jakim miasto Cieszyn objęło tę powieść.

Niezależnie od prapoczątków tej kryminalnej serii (wspomniane opowiadania na kanale FB), autorka, jak sądzę, czerpała inspirację ze znanej i popularnej serii „Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai”, podobna jest wyklejka z portretami bohaterów, a lekturę ułatwia plan miasta, choć nie jest to Valleby, lecz Cieszyn. Mam nadzieję, że ten pomysł edytorski i fabularny spodoba się czytelnikom płci obojga i niebawem powitamy kolejne książki z tego cyklu.

 

 

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ