Wtorek, 16 czerwca 2020
WydawcaAgora
AutorAnna Malinowska
Recenzent(to-rt)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron418
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 5/2020

Opisywany – lekkim piórem wziętej tropicielki zagadek historycznych nie tylko z Górnego Śląska – podczas okupacji niemieckiej ukrywał się razem z bliskimi w swojej rodzinnej wiosce Garbowo na Lubelszczyźnie. Jak wiele innych żydowskich rodzin. Ale nadszedł straszny dzień 21 grudnia 1942 roku. We wsi doszło do egzekucji. Rozstrzelani zostali rodzice Salomona, jego brat i bratowa. Z całej rodziny przeżył jedynie on i drugi z braci Izaak. 23-letni wówczas Salomon chronił się w stodołach, oborach, chlewikach. Miał szczęście, bo kilku miejscowych mu pomogło. Dookoła Niemcy polowali na Żydów, niedługo później dygnitarze III Rzeszy podejmą decyzję „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Morel czuł się jak zaszczute zwierzę. Czy człowiek, któremu zastrzelono bliskich, jest ofiarą? Oczywiście, co do tego nie ma wątpliwości. Nie ma ich także w poczuciu, że bycie ofiarą nie jest tożsame z dożywotnim usprawiedliwieniem.

Salomon Morel, wyróżniający się sadyzmem szef obozów w Świętochłowicach (gdzie po II wojnie światowej osadzono Ślązaków) oraz Jaworznie (dla nieletnich wrogów „władzy ludowej”) nie stanął przed sądem, ponieważ uciekł do… Izraela. A ten kraj nie przewiduje ekstradycji swoich obywateli. Pozostała obfita korespondencja między polską stroną, domagającą się wydania Morela, i izraelskiej, która tego odmawia, powołując się na fakt, że „wyemigrował” on z Polski w 1993 roku, uzyskał obywatelstwo izraelskie i jest osobą w podeszłym już wieku, schorowaną, która przeżyła Holocaust.

Inna kwestia, że śledztwo rozpoczęte w roku 1990 tak się ślimaczyło, że jego obiekt zdołał zbiec. Czyżby sprawa przerosła ówczesnych śledczych? Wiele ich działań trudno pojąć. Zresztą prowadzący postępowanie zmieniali się dość często.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ