Drugi tom trylogii „Yggdrasill” (po „Uśpionym archiwum”)‚ wnosi sporo do naszej wiedzy o świecie stworzonym przez Podrzuckiego. Nie tylko poznajemy
korzenie jego Świata Drzew (dosłownie i w przenośni)‚ dostajemy także
okazję, by zgłębić bardziej już skomplikowaną psychikę i dzieje głównych bohaterów. Autor rozbija tu akcję liniową – „idziemy‚ działamy‚ idziemy dalej”‚ która kładzie się czasem cieniem na książkach i powoduje schematyczność fabuł‚ zwłaszcza w kilkutomowych cyklach. Postaci Podrzuckiego szybko zostają
rozproszone po różnych zakątkach‚ ale ich wzajemnie związane przecież losy nadal pozostają w interakcji. Ten splot rozmaitych wątków i wydarzeń‚ to kolejny powód, by pochwalić sprawność narracyjną autora.
Wawrzyniec Podrzucki wyżywa się także naukowo. Jako doktor medycyny‚ nie szczędzi czytelnikowi neologizmów‚ zwłaszcza ze sfery biologii i inżynierii genetycznej. Czasem idzie może nawet zbyt daleko‚ tworząc równie trudne do wymówienia nazwy własne.
Teraz pozostaje mieć nadzieję‚ że zamknięcie cyklu będzie co najmniej
równie efektowne.