Poniedziałek, 13 lipca 2020
WydawcaIskry
AutorAnna Arno
Recenzent(to-rt)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron416
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 6/2020

Autorka niemało miejsca poświęca w tej biografii życiu osobistemu opisywanego. Egzystującego pod jednym dachem – przez lat ponad trzydzieści! – ze Stanislao Leprim i Leonor Fini. Tercet nie był ze sobą spokrewniony, a jednak, czytając ich korespondencję, odnosi się wrażenie, że ulepiono ich z jednej tkanki, że byli jednym organizmem. Pisali do siebie setki listów, kiedy któreś z trojga wyjeżdżało – niekiedy po kilka dziennie! Szalenie się kochali, mimo romansów Leonor, mrocznych związków homoseksualnych, które miewał Jeleński, czasem zupełnie odrębnego życia, prowadzonego przez Stanislao. Byli dla siebie wszystkim. Nie byłoby malarza Lepri bez Leonor, nie wiadomo, czy bez niej Jeleński porzuciłby posady urzędnicze, poświęcając się literaturze, co przyniosło odkrycie dla świata Witolda Gombrowicza i Czesława Miłosza. Czy Fini, w głębi duszy – jak widział ją Konstanty – bezbronna i wrażliwa mała dziewczynka z Triestu – wytrwałaby bez nich, w swoim wyrazistym i niepowtarzalnym stylu, jako jedna z najbardziej płodnych artystek XX wieku? Bo uparcie stała przy sztaludze, do ostatnich dni 89-letniego życia…

„Kot był pięknym mężczyzną (…) Miał w sobie lekkość, nielicującą z polskim charakterem, o ile jest coś takiego jak polski charakter” – zapamiętała bohatera książki Julia Hartwig. Jeleński, żołnierz, intelektualista, przekorny nieraz współpracownik paryskiej „Kultury”, człowiek światowy, wyłamuje się ze wszystkich znanych nam szablonów naszej emigracji, bo bardziej czuł się Europejczykiem niż Polakiem.

Opublikowana przed sześcioma laty książka Anny Arno pt. „Niebezpieczny poeta. Konstanty Ildefons Gałczyński” wydaje mi się znacznie ciekawsza od „Kota”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ