środa, 30 września 2020
WydawcaMarginesy
AutorSylwia Chwedorczuk
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron368
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 9/2020

To nie tylko kunsztowna i ze wszech miar wyczerpująca biografia zapomnianej pisarki, ale zarazem opowieść o polskich losach w ubiegłym stuleciu. Doprawiona szczyptą obyczajowej pikanterii. Dotychczas utrzymywano, że akces do literatury polskiej ułatwiało łóżko Jarosława Iwaszkiewicza oraz Zofii Nałkowskiej. Teraz potwierdza się spekulacja, iż także Marii Dąbrowskiej. Która – podobnie jak Kowalska – była biseksualna.

Poznały się w roku 1941. Po dwóch latach Kowalska wraz z  mężem osiadła w mieszkaniu autorki „Nocy i dni”, dzielonym z konkubentem, Stanisławem Stempowskim, przy ul. Polnej w Warszawie. Czy dopiero tam panie połączyła miłość? Nie był to związek łatwy. Przypominał erotyczną psychodramę; namiętność zazębiała się z nienawiścią, fascynacja sąsiadowała z niechęcią, a podziw ze znużeniem. Macierzyństwo Kowalskiej z czasem osłabiło pożycie pań – z każdym rokiem czuła (vide jej diariusz) powiększające się rozdarcie między córkę a Marię, mówiąc nawiasem, szczerze się nieznoszących.

Anna Chrzanowska – takie było jej nazwisko panieńskie – będąc rodowitą lwowianką, zawsze czuła więź z miastem dzieciństwa i młodości, co dokumentowała w twórczości. Gruntownie wykształcona: filologia klasyczna, romanistyka, Znajomość języków (greka, łacina, niemiecki, włoski, francuski) pozwoliła jej czytać w oryginale dzieła klasyków oraz śledzić współczesną kulturę zachodnioeuropejską. W roku 1924 poślubiła swego akademickiego wykładowcę, starszego o dekadę Jerzego Kowalskiego. W międzywojniu wiodło im się nieźle, on wspinał się po szczeblach kariery naukowej, ona włączała się w życie literackie Lwowa, wiele podróżowali po Europie. Małżeństwo, oparte (dowodem dziennik) bardziej na szacunku, czułości i dopełnieniu intelektualnym niż wielkim uczuciu, o fascynacji cielesnej nie wspominając, miewało okresy wzajemnej obcości, to znów odnalezionego na nowo ciepła.

Po wybuchu wojny Kowalscy pozostali w sowieckim Lwowie. On wciąż wykładał na uniwersytecie, ona obserwowała z przerażeniem polityczne represje okupanta (jej brat trafił do więzienia, a bratową NKWD deportowało na Sybir).

Miała już po czterdziestce, gdy powiła córkę Marię, zwaną Tulą. Mąż niebawem zmarł, więc zamieszkała z nią u Dąbrowskiej – w kamienicy przy Al. Niepodległości. To tu napisała powieść o Safonie. Pozbawioną pruderii.

Istotną pozycję w spuściźnie pisarki zajmuje prowadzony od roku 1927 aż do śmierci (w ostatnich dniach życia już niepisany, lecz dyktowany córce) dziennik, opublikowany 12 lat temu w  skromnym, wobec tekstu, wyborze (ale i tak tomiszcze ma niemal 600 stron). To z jednej strony refleksyjno-melancholijny autoportret, a z drugiej świadectwo czasów. I dowód miłości do Dąbrowskiej. Po śmierci przyjaciółki zapisała: „Wciąż jestem zafascynowana Maryjką. Jakaż to była niezwykła, piękna, jedyna i tragiczna nasza przyjaźń i współżycie”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ