Rzecz na rynku memuarystyki niecodzienna. Nieczęsto zdarza się bowiem, aby wojenne wspomnienia pozostawiał człowiek absolutnie anonimowy. A takowym był niewątpliwie Karol Omyła, szeregowy żołnierz na frontach I wojny światowej. Ten chłop pochodzący z Żywiecczyzny, będąc poddanym cesarza Franciszka Józefa I, został wcielony do armii Austro-Węgier. Zrazu walczył z armią rosyjską na Podkarpaciu, konkretnie pod Gorlicami oraz Przemyślem, potem przetransportowano go na równie krwawe potyczki – z wojskiem włoskim – nad rzeką Piawą. Wielokrotnie sprawdził się w boju, toteż zyskał w końcu stopień podoficerski.
Pamiętnik obejmuje lata 1907-1918. Omyła zaczął go spisywać w roku 1927. Dystans czasowy na szczęście nie spowodował rozmycia opisywanych zdarzeń, przeciwnie – Omyła ukazuje działania wojenne drobiazgowo i dramatycznie. Wnikliwie opisuje uciążliwe i prymitywne życie w okopach. Sugestywnie szkicuje podszyty strachem bitewny zgiełk. Wyraziście przedstawia relacje łączące kadrę oficerską z podlegającym jej mięsem armatnim. Na marginesie tych, jak się zdaje, pacyfistycznych zapisków czyni znacznie wzbogacające narrację dygresje. Dotyczące swego dzieciństwa, rodziny, rolnictwa, spraw sercowych…