środa, 31 lipca 2019
WydawcaŚwiat Książki
AutorŁukasz Orbitowski
RecenzentEwa Tenderenda-Ożóg
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2019
Liczba stron480
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7/2019

Łukasz Orbitowski, Jakub Małecki i Jakub Żulczyk to moim zdaniem trójka najzdolniejszych pisarzy pokolenia urodzonego w latach osiemdziesiątych. I warto przyglądać się uważnie ich twórczości, bo z każdą nową książką potrafią czytelnika zaskoczyć.

Autor „Kultu” wziął na warsztat bardzo trudny temat – polskie życie religijne. Oława, lata osiemdziesiąte, czas transformacji systemowej w Polsce. Podwrocławskie miasteczko znajduje się nagle w centrum zainteresowania niemal wszystkich, a to za sprawą cudownych objawień. Takie objawienia rzeczywiście miały miejsce, Łukasz Orbitowski zbeletryzował historię Kazimierza Domańskiego, który utrzymywał, że na jego działce pracowniczej ukazała mu się Matka Boska i upoważniła go do uzdrawiania ludzi i przekazywania ludowi jej przesłań. Do miejsca cudów zaczęły ściągać tłumy pielgrzymów – jeremiaszy, jak ich lubi nazywać pisarz. Oławskie objawienia komentował nawet Wojciech Jaruzelski w jednym z partyjnych przemówień, Kościół katolicki zdecydowanie się od nich odciął. Pisarz stworzył własną historię na podstawie dokładnie przeprowadzonej kwerendy.

Cała opowieść jest jedynie pretekstem do skreślenia obrazu wielu wad i słabości naszego społeczeństwa. Autor wyraźnie zaznacza, że jego powieść „nie jest opowieścią o Kazimierzu Domańskim. On i Henryk Hausner [bohater książki] to dwie różne osoby”. W powieści mamy dwóch głównych bohaterów – prostodusznego rencistę Heńka, który w imieniu Maryi uzdrawia chorych, i jego brata Zbigniewa, życiowego cwaniaczka i domorosłego filozofa, zmuszonego wybierać między rodziną a oczekiwaniami lokalnej partyjnej elity.

Powieść urzeka gawędziarskim stylem, okraszona jest zabawnymi i ironicznymi komentarzami narratora – Zbyszka, który streszcza wydarzenia i komentuje ludową pobożność, krytykuje przy tym cwaniaczków, którzy potrafią zbić na objawieniach interes, nawiązuje do czasów komunistycznych i peroruje o dramatycznych rodzinnych wyborach. Rozczulająca jest przy tym braterska miłość, o której mówi brat samozwańczego proroka z Oławy, prosty fryzjer.

Wielki szacunek dla Łukasza Orbitowskiego, bo świetnie łapie te wszystkie historie, które są wokół nas, potrafi zmyślnie je skomentować za pomocą pełnego dystansu humoru. Nie owija w bawełnę, nie wciska kitu, wybija czytelnika z myślowych sztanc, tworzy opowieść, posługując się żywym językiem. Doskonale oddaje klimat prowincjonalnego miasteczka z lat osiemdziesiątych. Orbitowski pytając o cud, próbuje może nie zrozumieć, ale wskazać na pewien fenomen różnego rodzaju ruchów związanych z potrzebą charyzmatu, bezpośredniego kontaktu z bóstwem. Autor pozostawia czytelnikom przestrzeń do interpretacji i dopowiedzenia.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ