W 1985 roku Annie Ernaux, jedna z najwybitniejszych pisarek francuskich, wpada na pomysł, by napisać autobiografię w ujęciu socjologicznym, portret kobiety pochodzącej z małej miejscowości, intelektualistki – jako przedstawicielki społeczeństwa. Poprzez siebie chciała odzyskać pamięć pokolenia, uchwycić, jak przebiegały zmiany kulturowe, polityczne, jak kształtowały się poglądy. Zależało jej, by pisać tak szczerze, jakby już odeszła, jakby nie bała się niczyjego osądu. Ową prozą prawdy stały się jej „Lata”.
Prowadząc narrację w nieustannym teraz, przechodzi od czasów powojennej biedy aż do dwudziestego pierwszego wieku, opisuje kamienie milowe w historii Francji i świata bez sentymentów, wstydu czy poprawności politycznej.
Ernaux używa formy bezosobowej, a także zaimków „my” („my z małych miast”) i „ona” (kobieta, która przygląda się sobie, przesiąka poglądami, ma refleksje). Każde jej zdanie odsłania rozległe przestrzenie doświadczeń i zmysłowych spostrzeżeń, a o wadze talentu pisarki świadczy choćby to, że wie, którą trącić strunę, by czytelnik równolegle zagłębiał się w jej i w swoich wspomnieniach. Tłumaczom należą się gratulacje za pomysł, by przełożyć tytuły niektórych piosenek, bo kiedy znika bariera językowa, to małomiasteczkowe doświadczenia polskie i francuskie stają się zaskakująco podobne. Jakże powojenny ludowy francuski katolicyzm przypomina ten nasz! Czas mija, społeczeństwo się zmienia, zmienia się ona. Z gęsto tkanej materii wyłania się zbiorowa pamięć wydarzeń historycznych i zawieszony w tych wydarzeniach człowiek. Esencja życia.