
Czy ta niewielka książka szwedzkiego pisarza ma szansę przebić się na czołówki list bestsellerów? Raczej nie. A szkoda, bo na pewno zasługuje na uwagę.
Gustav Torgny Lindgren to jeden z bardziej znanych pisarzy skandynawskich, od 1991 roku był członkiem Akademii Szwedzkiej. W Polsce ukazały się jego trzy dzieła, z których najbardziej znana powieść – „Droga wężowa na skale” – doczekała się ekranizacji (film można obejrzeć chociażby na Netfliksie).
Jak to napisać, żeby nie wypadło nudno… Lindgrena zajmuje najbardziej przetwarzanie najprostszych cnót kodeksu moralnego w obliczu dokonywanego zła oraz roli i skali ingerencji demiurga/ boga w życie człowieka. Może prościej. Jeśli dzieje się coś złego, człowiek musi sobie z tym jakoś radzić. Pisarz podpatruje, co bohater robi w sytuacjach skrajnych, aż do rozwiązania, które często zsyła bohaterowi los lub bóg. Finał może być tragiczny, szczęśliwy, nijaki. I to jest frapujące. To i kilka innych aspektów.
Przede wszystkim – ujęcie tematu mitu, legendy, przypowieści. Z tych trzech gatunków utkany jest zbiór trzynastu opowieści zamieszczonych w tomie. Wymykają się one klasycznej tematyce, która ustawiona na pograniczu realizmu i fantastyki, próbuje opowiedzieć nam jakąś pouczającą historię o danym miejscu, bohaterze, sytuacji. Tu najważniejsze są nie elementy świata przedstawionego, a sam wydźwięk moralny. Czy nie to samo znajdziemy w przypowieści? Tak, cel jest ten sam, ale małe prozy Lindgrena można często dwojako interpretować i nie zawsze nauka zawarta w tekście zawiera morał klarownie podany czytelnikowi. Brak jasnych odpowiedzi też może być odpowiedzią. Wówczas narracja żyje dłużej w czytelniku, układa mu się w różne rozwiązania. Historie są konstruowane na zasadzie paradoksu. Zazwyczaj wybrzmiewa on właśnie w rozwiązaniu akcji. Pisarz wykorzystuje stylistykę ronda i często ogrywa te same zagadnienia, proponując różne ujęcia motywu winy, zachłanności, lenistwa i innych. W ten sposób zadaniowy wydźwięk przypowieści zyskuje nowe, nieszablonowe znaczenia.
Docenić należy także styl opowieści. Powyższe gatunki, wywodzące się z kultury oralnej, są utrzymane w stonowanym, czasami nawet biblijnym tonie, przypominającym język opowiadaczy z czasów, gdy epoka radia dopiero nadchodziła. Lindgren swoim dziełem dowodzi, że moc słowa mówionego, a utrwalonego na piśmie, ma się dobrze i tylko od klasy pisarza zależy, czy da radę opowiedzieć historię tak, jak przed stu laty.
Ostatnia uwaga – posłowie tłumacza Tomasza Feliksa jest świetną syntezą życia i twórczości autora. Precyzyjne informacje, podane bez zbędnego encyklopedyzmu, świetnie przybliżają sylwetkę Lindgrena. Takich dodatków może zazdrościć niejedna książka.