Poniedziałek, 13 lipca 2020
WydawcaSonia Draga
AutorAntonio Scurati
TłumaczenieAnna Pawłowska-Zampino
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiKatowice
Rok publikacji2020
Liczba stron588
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 6/2020

„Charyzmatyczny przywódca nie wymaga od podnieconych tłumów ofiar, obiecuje im za to orgazm” – Benito Mussolini nie bez powodu zaliczany jest do panteonu sławnych dyktatorów, właśnie takich kreatorów seksualnych doznań. Zapisali się w historii, wywarli ogromny wpływ na nasze losy. Nasze, bo to, co działo się przed stu laty, kiedy tytułowy M zaczynał, wciąż nam się czkawką odbija – nie uczymy się na błędach, ani własnych, ani cudzych.

Scurati pokazuje to wyraźnie, choć oczywiście wnioski z jego lektury musimy wyciągnąć sami. On pisze o początkach faszyzmu, ale hasła takie jak „świat zmierza w prawo, nie w lewo” pokazują czytelnikowi, że sprawny demagog nie będzie miał trudności z przekonaniem suwerena do wykonania wolty, powrotu do radykalizmu lat po Wielkiej Wojnie…

Książka pokazuje formowanie się faszyzmu jako ruchu społecznego, przyciągającego Włochów rozczarowanych wynikiem wojny i brakiem konsekwencji, z jakimi powinni byli spotkać się generałowie i rządzący odpowiedzialni za klęskę. Bitwa pod Caporetto (obecnie: Kobarid w Słowenii) uważana jest do dziś za największą militarną katastrofę Włoch nie tylko z powodu liczby zabitych i rannych – do niewoli trafiło ponad 265 tys. żołnierzy. To był blamaż.

Narracja obejmuje okres od marca 1919, kiedy to związki kombatanckie przekształciły się w Związki Bojowe pod wodzą Mussoliniego, do nieskutecznej próby obalenia go jako szefa rządu w styczniu 1925. Sześć lat – politycznych manewrów, dziwnych aliansów z Watykanem, komunistami, biznesem, awanturnikami różnego autoramentu. Sześć lat przechwałek, oszustw, korupcji, finansowych przekrętów, nepotyzmu, łamania kręgosłupów, strzałów w plecy. Mussolini zdobył władzę, manipulując odbiorem społecznym: strach przed „obcym” potrafił odpowiednio ukierunkowywać, wskazując wrogów, których należało się pozbyć. I naród uwierzył mu, że tylko fascisti pozwolą odzyskać Italii wielkość – potrzeba lidera, duce, pozwalała nie zauważać skrytobójczych mordów, tortur na przeciwnikach, zastraszania i brania głodem rolników, niszczenia chłopskich spółdzielni, palenia siedzib opozycyjnych redakcji.

„Główny cel mojej polityki rządowej pozostaje niezmieniony: doprowadzić za wszelką cenę, lecz w granicach prawa, do normalizacji polityki i osiągnąć spokój w kraju”, grzmiał Mussolini w senacie 24 czerwca 1924. Szesnaście lat później stanął po stronie hitlerowskich Niemiec, zapominając, nie po raz pierwszy, o swych obietnicach.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ