Czwartek, 7 marca 2019
WydawcaRea–SJ
AutorJurij Wiktorowicz Rubcow
TłumaczenieAleksander Janowski
RecenzentPiotr Kitrasiewicz
Miejsce publikacjiKonstancin-jeziorna
Rok publikacji2018
Liczba stron386
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 2/2019

Książka współczesnego historyka rosyjskiego omawia sylwetki militarnych dowódców sowieckich czasów Stalina, wyniesionych do najwyższego stopnia wojskowego, jakim był tytuł marszałka Związku Radzieckiego. Nie wszyscy odznaczali się wysokim stopniem kompetencji; niektórzy – jak chociażby Kliment Woroszyłow – swoją pozycję zawdzięczali wieloletniemu oddaniu gruzińskiemu „Gospodarzowi” i pełnej wobec niego dyspozycyjności. Wielu nie przeżyło czystek z drugiej połowy lat trzydziestych, np. Michaił Tuchaczewski został rozstrzelany, a Wasilij Blücher zakatowany w lochach NKWD. Konstantin Rokossowski spędził kilka lat w więzieniu, gdzie torturowano go fizycznie i psychicznie. Wypuszczono go w roku 1940, kiedy kremlowski dyktator po nieudolnie poprowadzonej kampanii fińskiej zdał sobie sprawę, że wymordował zbyt wielu utalentowanych dowódców, co odbiło się na jakości działań bojowych Armii Czerwonej.

Rubcow rzetelnie scharakteryzował postaci marszałków, skupiając się na ich zdolnościach militarnych oraz wkładzie w zwycięstwo nad wojskami Hitlera. Nie pominął ich ludzkiej, a czasem „nieludzkiej” strony osobistej, ukazując oprócz zalet liczne wady i słabości, z brutalnością, zarozumialstwem i okrucieństwem na czele. Wśród bohaterów jego książki znalazł się również sam Stalin, także przecież „marszałek” – przez co praca powinna nosić raczej tytuł „Stalin i jego marszałkowie” – któremu autor poświęcił wprawdzie sporo słów uznania, ale i nie zawahał się napiętnować zbrodniczej osobowości „wodza”, jak również jego zadziwiającej ignorancji w sprawach strategii i taktyki wojskowej. Kontrowersyjność książki Rubcowa dotyczy głównie spraw związanych z Polską, skupionych w rozdziale poświęconym Rokossowskiemu. Samą postacią tego marszałka autor wydaje się niemal zafascynowany. Obala mity, że był on Rosjaninem urodzonym w Wielkich Łukach, dowodząc, że urodził się Polakiem w Warszawie, w której spędził młodość. Docierając na czele armii do Wisły w lecie 1944 roku, z bólem serca patrzył na płonącą stolicę Polski, w której ciągle mieszkała jego siostra. Ale – według Rubcowa – Armia Czerwona miała jak najlepsze chęci, żeby pomóc Polakom i od początku Powstania dokonywała zrzutów broni, żywności i lekarstw oraz podejmowała próby desantowe. To sami Polacy – zdaniem rosyjskiego historyka – nie chcieli pomocy od Rosjan, a gen. Bór-Komorowski nie przyjął dwóch wysłanników Roko- ssowskiego, którzy w drodze powrotnej przez Wisłę zginęli. Teza autora służy wybieleniu postawy wojsk radzieckich czekających z rozkazu Stalina, aż Warszawa się wykrwawi. A kiedy po wojnie Rokossowski został polskim ministrem obrony narodowej, stykał się na każdym kroku z wrogością ze strony narodu polskiego, widzącego w nim Rosjanina. Ot – zdaje się mówić autor – niewdzięczni Polacy! Sami na siebie ściągnęli tragedię…

Natomiast agresja na Polskę z 17 września 1939 roku to według Rubcowa tylko akcja wyzwoleńcza ziem i narodów zachodniej Ukrainy i Białorusi.

Książka, z jednej strony zawierająca wiele interesujących i mało znanych wcześniej faktów, z drugiej natomiast ujawniająca elementy szowinistycznego punktu widzenia autora, jest niewątpliwie publikacją „kontrowersyjną”, co zresztą podkreśla w krótkim wstępie jej tłumacz.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ