Piątek, 2 grudnia 2022
WydawcaWydawnictwo Poznańskie
AutorAnthony Doerr
TłumaczenieJerzy Kozłowski
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2022
Liczba stron648
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 11/2022

Opowieść, jak gdzieś wyczytałem, dedykowana bibliotekarzom, choć równie dobrze autor mógłby upamiętnić nią historyków, badaczy antyku, futurologów, przede wszystkim zaś – ludzi samotnych i odrzuconych. Bowiem główni jej bohaterowie – z czasów XV-wiecznego oblężenia Konstantynopola, współczesnych nam wydarzeń w peryferyjnej amerykańskiej bibliotece szkolnej, wreszcie nie tak bardzo oddalonej przyszłości – to postaci samotne, mniej lub bardziej świadomie szukające swych „uzupełnień”: z racji tradycji, zobowiązań wobec społeczności, długu wdzięczności, potrzeby sprawdzenia. Książka jest motywem przewijającym się we wszystkich epizodach, ale bynajmniej nie spajającym je wątkiem – jest dowodem tego, jak ważna bywa wymyślona fabuła i porywająca narracja. Pomaga oderwać się od rzeczywistości, zapomnieć o niej, marzyć o lepszym życiu, dać jego przykład.

Czy jednak wymyślona opowieść o „Chmurokukułkach”, przez autora przypisana antycznemu twórcy Antoniusowi Diogenesowi, postaci autentycznej, choć o życiorysie niebogatym mimo 24-tomowej ponoć rozprawy o podróżach niejakiego Deiniasa, który zmierzywszy świat, zakończył swe wojaże w Thule, mitycznej północnej krainie leżącej na tego świata krańcu – a zatem czy opowieść o wyprawie do miasta w chmurach zasługuje na miano wybitnej prozy? Nie przesadzajmy – dobrze się ją czyta, ale upieranie się, że Doerr nadzwyczaj umiejętnie połączył wydarzenia z różnych epok, by pokazać siłę literatury, jest przesadą. Oczywiście, wątki zamknięte w osobnych opowiadaniach nie wciągnęłyby tak czytelnika, skacząc pomiędzy nimi, autor mógł zbudować dłuższą fabułę.

Zabawne, że w książce znalazło się – niespodziewanie – odniesienie do polskiego filmu. Zakładam, że Doerr raczej nie oglądał „Seksmisji”, ale zakończenie, w którym uczestniczka programu Argos odkrywa, iż stacja badawcza, chroniąca wszystkich przed pozbawionym tlenu otoczeniem, jest w istocie oszukańczą konstrukcją, ustawioną na ziemi – zdało mi się literalnym przeniesieniem pomysłu Juliusza Machulskiego…

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ