Czwartek, 22 lipca 2010
WydawcaŚwiat Książki
AutorMaria Rodziewiczówna
RecenzentUrszula Pawlik
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2009
Liczba stron238


Wędrując w przedświątecznym zamieszaniu pomiędzy moimi ulubionymi
księgarniami, natknęłam się w „Świecie Książki” na najbardziej klasyczną
klasykę powieści kobiecej, jaką można sobie w literaturze polskiej
wyobrazić. Ku mojej radości liczącą sobie już 120 lat książkę (po
raz pierwszy powieść ukazała się w 1889 roku), którą czytały z wypiekami
na twarzy chyba setki tysięcy kobiet znowu można nabyć. I to
bez problemu, bez kolejek i bez znajomości, jak to bywało w czasach,
gdy byłam nastolatką.

Dowcipnie i zarazem wzruszająco napisana XIX-wieczna wersja
Wandy, czyli szlachcianki-patriotki Jadzi, co to nie chciała przystojnego
Niemca, Wentzla, a tak po prawdzie to tylko pół Niemca i do tego
przechrzczonego przez energiczną, stanowczą i groźną babcię Teklę,
na Wacława, bardzo mnie, wówczas dwunastoletniego podlotka, poruszyła.
Potem ten najbardziej bodaj popularny polski romans czytała
połowa mojej klasy, fascynując się losami przystojnego, bajecznie bogatego
hrabiego, właściciela „ponurego zamczyska nad Renem”, pięknej
Jadwigi, demonicznej admirałowej i do tego hrabiny, o wdzięcznym
imieniu Aurora, furiata Głębockiego i trzpiotowatego Jasia.

Jak bardzo cieszy, że w tym istnym potopie zalewających nas importowanych
romansideł, dość często wątpliwej jakości, i nierzadko
byle jak przetłumaczonych, pojawia się jeszcze klasyka, do której sięga się z przyjemnością, sentymentem, łezką w oku i która, mimo że zna
się zakończenie, niezmiennie bawi, pozwalając, choć na trochę, oderwać
się od skrzeczącej rzeczywistości.

A swoją drogą dobrze by było, gdyby wydawca sięgnął także i po
inne tytuły tej autorki, o której Żeromski mawiał, że „miłości nikt nie
opisuje u nas tak dobrze, jak Rodziewiczówna”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ