Poniedziałek, 27 kwietnia 2015
WydawcaCzytelnik
AutorGrzegorz P. Bąbiak
RecenzentTomasz Z. Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2014
Liczba stron592


Wnikliwy i nad wyraz sugestywny spis korespondencji literackiej. Adresowanej
do Jerzego Borejszy, papieża komunistycznego edytorstwa
w Polsce, że posłużę się trafnym terminem Janusza Szpotańskiego.
Uzupełniony rzeczowymi i skrupulatnymi przypisami, dopełniony grafikami
z lat 1944-52.

„Szanowny Panie Prezesie i Drogi Jerzy, zwracam się z prośbą,
która bardzo leży mi na sercu. Chodzi o mojego brata Mariana
i jego wyjazd. Parę dni temu się z nim widziałem w Warszawie
i przeraził mnie jego zły wygląd i stan zdrowia. Obawiam się,
że dalsza praca w klimacie wybrzeża może go wykończyć. Ponieważ
z całej rodziny został mi tylko brat, rozumie Pan, że chciałbym go jeszcze jakiś czas zachować. Powiedział mi, że »Czytelnik« chce
go wysłać na pół roku do Jugosławii, ale, że ostatecznej decyzji jeszcze
nie ma. Marian jest mądry i zdolny chłopak, ale brak mu zaradności
życiowej” – pisał do Jerzego Borejszy Kazimierz Brandys 14
kwietnia 1948 roku. Wszechwładny w pierwszych latach powojennych
prezes Spółdzielni Wydawniczej Czytelnik spełnił prośbę. Marian
Brandys wyjechał. Tyle, że nie do Jugosławii – bo niebawem
temperatura uczuć pomiędzy Belgradem a Moskwą i stolicami pozostałych
KDL-ów spadła do wartości ujemnych – lecz do Włoch.
W charakterze korespondenta zapomnianej dziś Agencji Prasowo-
Infromacyjnej.

„Już od dłuższego czasu noszę się z myślą napisania dla dzieci
o dzieciństwie i młodości Bolesława Bieruta – zwierzała się adresatowi
jesienią 1946 roku Helena Bobińska. – Wolski obiecywał mi ułatwić
rozmowę z Bierutem, aby otrzymać jakiś materiał. Uważałam
jednak, że jest to zbyt trudne i zwróciłam się wczoraj do Wandy Górskiej
o pomoc w tej sprawie. Od niej dowiedziałam się, że taka inicjatywa
już istnieje. I, że Pan jest w posiadaniu wszystkich materiałów.
Zwracam się, więc do Pana z propozycją, aby mi polecić napisanie takiej
książeczki dla dzieci. Wiem, że zrobię to dobrze. Tym bardziej, że
jest to moja własna myśl”. O ile się orientuję, książka – na szczęście
– nigdy nie powstała. Za to kilka lat później nadawczyni popełniła podobne
„dziełko”, zatytułowane „Soso”.

Tylko nielicznych twórców stać było na odmowę współpracy
z bratem płk. Józefa Różańskiego: „Dziękuję gorąco za pamięć
o mojej skromnej osobie i za zaproszenie mnie do akcji wieczorów
autorskich (…) Niestety jestem chory na ciężką cukrzycę i jeżeli
jeszcze żyję, to chyba z długiego przyzwyczajenia. Skazany na
ascetyczną dietę, na trzykrotne dziennie zastrzyki insuliny, jestem
unieruchomiony jak paralityk. A nie jestem Solskim, który zostanie
rozstrzelany na Sądzie Ostatecznym, bo się na nim zjawi jako ostatni
człowiek żywy” – dyplomatycznie odpisywał – 12.10. 1948 roku
Kornel Makuszyński.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ