
Z JKM jest jak z Diego Maradoną.
Można go kochać lub nienawidzić‚ ale trudno obok niego przejść obojętnie. Teraz‚
kiedy w polityce jakby go mniej‚ do ręki wziąć można zbiór felietonów pod prowokacyjnym (a jakże!) tytułem
„Naprawić Polskę? No problem”. Charyzmatyczny założyciel i lider Unii Polityki Realnej znany jest z jednoznacznych
poglądów i ciętego‚ niekiedy
obraźliwego‚ języka‚ za pomocą którego swym oponentom nie szczędzi
obelżywych epitetów. Takie jest również pisarstwo JKM. Czyta się to fajnie‚ choć przy dziesiątym rozdziale
człowiek zaczyna ziewać‚ częściej patrząc na zegarek‚ niż rejestrując nazwiska
kolejnych „durniów” i „łajdaków”‚
subwencjonujących polski eksport i tym samym „okradających podatników III RP”.
Problem zbiorku „Naprawić Polskę? No problem” jest też taki‚ że część z pomieszczonych tekstów ukazała się dobre kilka lat temu. Wskutek tego złote myśli jak „do UE nie weszliśmy i nie wejdziemy” wywołują u czytelnika uśmieszek politowania. Bo choć poglądy zwykle się nie zmieniają‚ realia polityczne
i gospodarcze – z pewnością. Odgrzewany kotlecik?