Napisane w 1932 roku „Narkotyki” są swego rodzaju
rozprawą Stanisława Ignacego Witkiewicza
z własnymi słabościami, ale też z pokutującą opinią
– wśród jemu współczesnych – na temat jego stylu
życia i skłonności do uzależnień. Jako forma polemiki
z „łatką” degenerata tekst ani trochę nie przekonał
krytyków autora „Nienasycenia”; przekorność tej
publicystyki, jej ironia, są aż nadto widoczne. „Nie
palcie, nie pijcie, nie zażywajcie kokainy – spróbujcie
w razie czego peyotlu. Myjcie się porządnie
i gimnastykujcie, golcie się moją metodą, nie puszcie się, bo szkoda
czasu” – pisze kończąc swój esej, w którym tyleż samo złośliwości pod
adresem „jadów”, jak i pochwał nieszczędzonych tymże.
„Narkotyki”, choć są tekstem w zamierzeniu eseistycznym, stanowią
ciekawe uzupełnienie twórczości zarówno literackiej Witkacego, jak
i swego rodzaju appendix (uwielbiał appendiksy) do malarstwa, które
często sygnował literkami rejestrującymi stan, w jakim tworzył. Obrazowy
język jest podstawowym walorem tego dzieła, gdy przesłanie
pedagogiczne pozostaje mocno wątpliwe. Witkacy opisuje własne stany
„pod wpływem”, swoje upadki, słabości, powroty do nałogów, ale
i fascynacje. Tekst ten po latach nie traci na świeżości, właśnie dzięki
obrazowości relacji. Obecne wydanie zostało opatrzone przypisami,
nieznacznie uwspółcześnione, całkowicie zachowany został jednak
swobodny, pełen neologizmów, język.