Wtorek, 2 listopada 2021
WydawcaPrószyński i S-ka
AutorMonica Black
TłumaczenieBartosz Kurowski
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2021
Liczba stron360
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 10/2021

Jedną z głównych postaci tej publikacji relacjonującej ezoteryczny boom, jaki nawiedził zrazu Bizonię, czyli część Niemiec okupowaną przez Brytyjczyków i Amerykanów, a następnie przekształconą w Republikę Federalną, jest Bruno Gröning, rodem z Gdańska-Oliwy. „Leczył ludzi. Potwierdzają to niezliczone świadectwa archiwalne, prasowe, a także inne źródła. Pytanie brzmi: z czego w gruncie rzeczy? Jeśli był zbawcą, jakiego rodzaju odkupienie oferował? W 1951 roku Gröning – co szczegółowo omówię później – stanął przed sądem za złamanie zakazu uzdrawiana. Z tej okazji sąd powołał w charakterze biegłego psychiatrę Alexandra Mitscherlicha.

To, co ów przedstawił w  sali sądowej, podpadało pod psychoanalizę: nakreślił postać Gröninga jako projekcję i wytwór pragnień i potrzeb innych. Wysunął argument, że uzdrowiciela stworzyły garnące się do niego tłumy. Wyniosły go do rangi boskiego emisariusza. To ich entuzjazm, ich nadzieje, marzenia i ogromne pragnienie odzyskania zdrowia powołały zbawcę do istnienia”. Psychiatra surowo zdiagnozował jego osobowość. Wunderdoktor nie był zdolny do samokrytycyzmu, samokontroli, uczciwości, żył w zaczarowanym świecie. „W poważnym stopniu” był „jednostką patologiczną, jeśli mówimy o zaburzeniach rozwoju osobowości na tle nerwowym”. Misja niesienia pomocy była zaledwie „objawem” jego „problematycznej natury”. Opisanego przez Mitscherlicha Gröninga cechował brak stabilności: łatwo ulegał wpływom, był chimeryczny, niestały emocjonalnie. Nie miał fundamentalnego rdzenia osobowości i choć nie można było uznać go za szarlatana, nie był też cudotwórcą.

Mitscherlich szczególnie przejął się niezdolnością pacjentów Gröninga do, jak to ujął, samodzielnego myślenia, krytycznej samooceny i uczciwości. Uznał też, że oskarżony był odpowiedzią na masową potrzebę znalezienia bezpiecznej przystani w świecie, który nie oferował innego ratunku. Wyznawcy z kolei zaspokajali jego obłąkańczą żądzę znajdowania się w centrum uwagi.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ