Wtorek, 5 maja 2020
WydawcaGW Foksal
AutorSally Rooney
TłumaczenieJerzy Kozłowski
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron300
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 4/2020

Jakże ci Angole nie mogą obejść się bez zderzenia klas! Nie wiesz, o czym pisać – sięgasz po pewniaka: panna służąca i panicz ze dworu, sytuacja odwrotna też jest pociągająca. Kiedyś takie mezalianse stawały się powodem skandalu – również w literaturze, czego najlepszym przykładem „Kochanek lady Chatterley” – dziś podobne związki mało kogo szokują. Ale, jak mówiłem, różnica klasowa jako temat, nawet uboczny, zawsze podciągnie tytuł o parę punktów w górę na skali zainteresowania czytelnika.

Bohaterowie bardzo dobrej, przemyślanej i oszczędnie pisanej powieści Sally Rooney nie doświadczyli wielu traum, jak można wyczytać na okładce. Ich jedyną traumą jest miłość, uczucie, do którego są nieprzygotowani, nie mają wzorców wyniesionych z domu (a jeśli – to fatalne), konsumują je raczej, niż się nim cieszą. To powieść drogi – ona, panienka z bogatej rodziny i on, syn sprzątaczki, zbliżają się do siebie i oddalają, udają, szpanują, bronią się i ranią; wiedzą, że coś ich łączy, mówią sobie nawet magiczne słowa, ale cały czas obserwują się z pewnym niedowierzaniem: „Naprawdę nam się to przydarzyło? Możemy tak?” Szukają więc różnych sposobów, by to uczucie sprawdzić, testować jego trwałość. Można jednak odnieść wrażenie, że w pewnym momencie nawet autorka miała dość ciągłych prób i rozdzieliła niedogadaną parę Atlantykiem. Nie ryzykując wiele: „Ja tu zawsze będę”, powiedziała Marianne. Love story AD 2020. Na szczęście bez pogrzebu.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ