Jak się żyje w jednym z najdroższych miast świata? Opowieści Magdaleny Żelazowskiej studzą entuzjazm, by rzucić się do zakupu biletu lotniczego, nawet w okazyjnej cenie. Bo żeby poznać Nowy Jork, trzeba mieć furę pieniędzy. „To nie miejsce dla dusigroszy”, przeczytamy. Autorka właśnie tę metropolię wybrała jako miejsce pracy, znalazła się tu razem z mężem i dzieckiem. O Wielkim Jabłku dziewczyna z Tomaszowa miała mgliste wyobrażenie, od pierwszego dnia pobytu stara się pojąć i opisać to wymykające się definicjom miasto. „Nowy Jork przypomina sękacz o wielu warstwach”, pisze. Początki w tym mieście do łatwych nie należały, najtrudniejsze było zrozumienie amerykańskiej mentalności. Wiele miejsca w książce autorka poświęca właśnie adaptacji w tym tyglu nacji, kultur i obyczajów. Druga część książki to opowieści o mieście z dużą dawką faktów historycznych. Bardzo ciekawy jest m.in. rozdział o znanych redakcjach nowojorskich gazet, w tym oczywiście o „New Yorkerze”. Przeczytamy historię dziennikarki Nellie Bly (właś. Elizabeth Cochran Seaman), odważnej, przebojowej pionierce dziennikarstwa śledczego, która w swoich tekstach poruszała kwestie praw kobiet. W 1889 roku oświadczyła swojemu wydawcy Josephowi Pulitzerowi, że wzorem bohatera powieści Verne- ’a chce okrążyć glob. Zrobiła to w 72 dni, ustanawiając światowy rekord.

W książce nie brakuje odwołań do filmów, książek i muzyki, związanych oczywiście z miastem snów, zabrakło jednak rozdziału o słynnych nowojorskich księgarniach i bukinistach.

Rytm opowieści wyznaczają pory roku, a duża liczba fotografii zachwyci tych, którzy nowojorskimi bywalcami chcą być.

No więc jak z tym Nowym Jorkiem jest? „Przyszedł do mnie jak uwodziciel, który zjawia się nieproszony w najmniej odpowiednim momencie i bezwstydnie kusi, każąc położyć na szali całe twoje dotychczasowe życie. I choć wiesz, że możesz wszystko stracić, choć czujesz, że jest niebezpieczny, to nie potrafisz mu się oprzeć i idziesz w tę znajomość jak w ogień”.