środa, 9 lutego 2022
WydawcaZnak
AutorAndreas Viestad
TłumaczenieMałgorzata Rost
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiKraków
Rok publikacji2021
Liczba stron268
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 1/2022

„Możemy dopatrzyć się więcej historii w kotlecie albo misce makaronu niż w Koloseum lub w jakimkolwiek innym zabytku”. Zadumałem się nieco nad tym stwierdzeniem autora, norweskiego kucharza, krytyka kulinarnego, eksperymentatora pośród garów, ale i w przydomowym ogrodzie – niemałym: 120 odmian pomidorów, 50 typów brzoskwiń i mandarynek, sałaty, zioła, cytrusy. Jednak jest w tym przekonujący – usiadł przy stoliku La Carbonary, dużej niegdyś restauracji przy Campo de’ Fiori, miejscu znanym (?) Polakom z wiersza Miłosza („W Rzymie na Campo di Fiori / kosze oliwek i cytryn…”), i niejako przystawkowo zaczął snuć historie związane z różnymi potrawami i ich składnikami.

Tematy poszczególnych rozdziałów-opowieści to bardzo ogólne hasła: „chleb”, „oliwa”, „sól”, „ogień”, „cytryna”. Nie wiąże ich w żaden sposób, chleba nie łączy z oliwą, choć przyznaje, że potrafi się głupio zapełnić właśnie maczanymi w oliwie kromkami, nim na stole stanie antipasti, makaron czy mięso (też oczywiście wątki poruszane w rozdziałach). Stają się dla niego punktem wyjścia do narracji bogatej, obfitej w smaki i zapachy, barwnej, wypełnionej nieoczekiwanymi detalami. Viestad włóczy się po Rzymie, w zasadzie trzyma się tego stolika w małym ogródku La Carbonary i nawija nam makaron na uszy. Nie, żartuję – ani niczego nie wmawia, ani nie sprzedaje, opowiada, bo to lubi, od czasu do czasu przerywając dywagacje na temat datowanych na półtora miliona lat wstecz śladów ognisk domowych, jakie przypadkowo odkrył w jaskini Wonderwerk w RPA uparty lokalny archeolog. I od razu wbija nam szpilę: „Ogień dał nam wszystko, co mamy. A my (…) uczyniliśmy z naszej planety piekło, spaliliśmy ją!”.

Dłubiąc widelcem w talerzu, dzieli się z czytelnikiem teoriami obalającymi nieraz ustaloną wiedzę – jak na przykład dotycząca hodowlanych zwierząt: to nie ludzie je podporządkowali, to zwierzęta same się udomowiły, oportunistycznie wybierając korzyści, jakie dawało im trzymanie się w pobliżu siedlisk ludzkich… Ceny pieprzu (i innych przypraw znanych w starożytnym Rzymie) bynajmniej nie były „na wagę złota”, a dwieście razy od niego tańsze, co Viestad wyczytał w „Historii naturalnej” Pliniusza Starszego. U źródeł potęgi sycylijskiej mafii są zaś… cytryny, ich produkcja i handel.

Troszkę ten obiad wydał mi się przydługi, ale bynajmniej nie ciężki. Smacznego zatem.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ