środa, 31 lipca 2019
WydawcaMandioca
AutorAndré Diniz, Laudo Ferreira
TłumaczenieMarek Cichy
RecenzentMagdalena Szkwarek
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2019
Liczba stron978-83-9471-999-9
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7/2019

Kolejny, pięknie wydany i dopracowany w każdym calu komiks o Brazylii, który otrzymujemy dzięki wydawnictwu Mandioca. Tym razem jest to fikcyjna historia, ale oparta na prawdziwej scenie z faveli Morro da Providência, o której André Diniz wspomina we wstępie.

Losy głównego bohatera podzielone są na dwie części. Pierwsza nosi tytuł „Wśród śmiertelników” i to z niej dowiadujemy się, że Biúca to młody chłopiec z faveli, mieszka z mamą i siostrzenicą, nie ma głowy do nauki („Cztery lata z rzędu w szóstej klasie każdego by zniechęciły”) i właściwie nie bardzo ma pomysł na życie. Wyśmiewany i upokarzany ze względu na swoje kalectwo (utyka i chodzi o lasce), z każdym dniem staje się coraz bardziej wściekły i agresywny. Do tego jeszcze nie ma broni i nie jest prawdziwym mężczyzną (a żeby nim być trzeba „zrobić trzy rzeczy, które nie mają nic wspólnego z drzewkami ani książkami”). Wszystko się zmienia, gdy dostaje się na tytułowy Olimp. O tym, co tam się dzieje traktuje druga część zatytułowana „Między bóstwami”. Szybko okazuje się jednak, że to miejsce także nie należy do najprzyjemniejszych, ale Biúca wreszcie ma broń i specjalne zadanie: strzelać do policjantów, którzy wejdą do faveli jednymi konkretnymi schodami. Policjanci często zresztą tam bywają, gdy zbierają haracz, ale wówczas wchodzą inną drogą…

Komiks czyta się szybko, przerysowane postaci oraz wulgarny język oddają realia tego miejsca, nad którym z otwartymi ramionami stoi Chrystus znany z pocztówek z Rio de Janeiro. Ale tu, w faveli, raczej nie ma Boga. A może jest ich wielu (jak to na Olimpie)? Tutaj jawa miesza się ze snem, ale nawet sen nie przynosi ukojenia, dziś się żyje, dziś kocha, dziś umiera. A świat się kręci – jak brzmi ostatnie zdanie tej historii…

André Diniz to człowiek, który ma dar obserwowania, patrzy i widzi, nie umyka mu żaden szczegół. A potem z tego szczegółu tworzy uniwersalną opowieść. Jest niczym gawędziarz, który potrafi opowiedzieć o tym, co go porusza. To współcześnie rzadka cecha: jedni mówią długo i dużo, inni nie umieją znaleźć słów. W tej opowieści Diniz i Ferreira operują obrazem i słowem oszczędnie, ale konkretnie. Warto przeczytać tę przytłaczającą i brutalną opowieść, żeby zdać sobie sprawę, że ta historia mogłaby być o nas. A nie jest tylko dlatego, że zawdzięczamy to tak przypadkowej okoliczności jak urodzenie się w innym mieście, w innym kraju i na innym kontynencie…

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ