Dennis Lehane to jeden z tych pisarzy, których nazwisko nie budzi powszechnych skojarzeń, dopóki nie wymienimy tytułów jego książek. Aż cztery z nich zostały bowiem przeniesione na duży ekran i to przez nie byle jakich twórców – Clint Eastwood zabrał się za „Rzekę tajemnic”, Martin Scorsese za „Wyspę tajemnic”, a dwie pozostałe wyreżyserował Ben Affleck. „Ostatnia przysługa” wydana w tym roku w Polsce nakładem Domu Wydawniczego Rebis również czeka na serialową adaptację od Apple TV+.
Fabuła książki kręci się wokół postaci Mary Pat Fennessy, córki irlandzkich imigrantów zamieszkującej zdominowaną przez jej podobnych dzielnicę Southie w Bostonie. Pozorne szczęście tej niemal w całości białej enklawy psuje decyzja sądu o desegregacji bostońskich szkół, nakazująca uczniom z różnych dzielnic przeniesienie się do innych placówek. Co z kolei doprowadzi do wymieszania się w nich osób o innym kolorze skóry. Mary Pat, podobnie jak jej sąsiedzi, zamierza protestować przeciw tej zmianie, gdy nagle jej córka znika w tajemniczych okolicznościach. Przeprowadzone przez kobietę śledztwo wskazuje na powiązanie zaginięcia ze śmiercią czarnoskórego nastolatka.
Nowy tytuł Lehane’a na tle wielu podobnych kryminałów wyróżnia się przede wszystkim swoim społecznym zacięciem. Amerykański pisarz bardzo sprawnie łączy realne wydarzenia, które miały miejsce na początku lat siedemdziesiątych w Bostonie, z całkowicie fikcyjną opowieścią o macierzyństwie, okrucieństwie, zemście i pokoleniowych uprzedzeniach. Całość nie jest może przesadnie zaskakująca, ale Lehane bardzo sprawnie lawiruje między wszelkimi fabularnymi potknięciami, w razie czego posiłkując się postacią pewnego gliniarza z wydziału zabójstw.
Największą siłą „Ostatniej przysługi” od początku do końca jest jednak przede wszystkim postać głównej bohaterki. Autor kryminału kształtuje Mary Pat na postać o wielu różnych sprzecznościach, pełną desperacji i silnych przekonań, ale jednocześnie zdolną do wewnętrznej retrospekcji, choć żyjącą według środowiskowych uprzedzeń. Choć Lehane wyraźnie czuje do niej sympatię, nie boi się jednocześnie wskazywać jej własnej winy w rozgrywającej się tragedii.